2023/12/28

Łysocina - DPG

Łysocina w śniegowej czapie

 Anna:

Łysocina wydawała się idealnym miejscem na zimowe wejście. Tak mało znana góra, jak można się było spodziewać ugościła nas ciszą i dość trudnym podejściem na pierwszym etapie. Śnieg bowiem był bardzo głęboki i zapadałam się co krok. Tempo w związku z tym było bardzo wolne a zmęczenie pojawiło się już na początku.

Szlak od razu wchodzi w las i ta część była najbardziej wymagająca w tych warunkach. Potem śnieg już zmrożony świetnie nadawał się na wędrówkę. Na szczycie mamy piękną panoramę, którą udało się uchwycić z pięknym tego dnia niebem - dość niespokojnym. Wysiłek nigdy nie zachęca mnie do robienia zdjęć dlatego z podejścia mam ich niewiele. Jednak po osiągnięciu wysokości nawet .... książka znalazła swoje miejsce na sfotografowanie. 

Czeska bouda

Za dużo tych strzałek

Szlak najprościej rzecz ujmując nie przetarty

Nieliczne zdjęcia Łukasza na szlaku

Pogoda jak pogoda...zmienna


Skalny stół


Czy to Góry Izerskie?

Anna w swoim klimacie

Droga na szczyt

Atrakcje

... i szczyt

Dobry tytuł na wyprawę

Schodzenie było przyjemnym spacerkiem choć mroźna aura była dość trudna. Najgorzej było przedrzeć się przez ostatni odcinek leśny, ze względu na wspomniane już wcześniej trudności. Jedno było pewne: organizm domagał się ciepłego posiłku. Dlatego tak wybornie smakowała kwaśnica w schronisku na Przełęczy Okraj.

Tutaj Łukasz albo cieszy się że schodzi albo smuci

Zmierzch

To już prawie nasz rytuał

Moje pierogi

Idąc główną drogą asfaltową można przegapić schronisko:)

Świątecznie

Coś kipi tam na górze

Łukasz:

Nie chciałbym pisać o której godzinie zjawiliśmy się na Przełęczy Okraj, ale była dość późna. Jadąc byliśmy przekonani, że nikogo w tym rejonie nie będzie. Srogo się pomyliliśmy. Zalegający śnieg, wyciągi oraz koniec roku to mieszanka wybuchowa. Tu w tym czasie nie mogło być mało ludzi. Parkingi po polskiej jak i po czeskiej granicy najbliżej szlaku płatne i pełne. Obracaliśmy dwa razy aby coś, cokolwiek znaleźć. Brak szans. Dopiero dość nisko po czeskiej stronie w okolicy oślej łączki wzdłuż drogi udało się coś znaleźć. 

Gdy już udało się przystąpić do głównego celu programu, kątem oka na początku szlaku na Łysocinę, zauważyłem na tablicy, informację o zamknięciu szlaku na pewien czas, celem ochrony przyrody. Za dużo przeciwności losu i już mieliśmy rezygnować, ale po dłuższym przestudiowaniu mapy, okazało się że szlak zamknięty (czerwony) znajduje się na rozwidleniu z zielonym nieco dalej. To nam w niczym nie przeszkadzało. W zamyśle mieliśmy zamiar zrobić małą pętle, ale w takim przypadku nie wybrzydzamy i idziemy od początku do końca szlakiem zielonym, wzdłuż granicy.

Anna zakamuflowana

Kolejne nie były lepsze

Szlak nie przetarty i już na samym początku zapadamy się po kolana w zalegającym śniegu. Nieco później, nieco lepiej gdy trzymamy się udeptanej ścieżki. Wystarczy zejść z niej o krok i mamy śnieg po pas. Szlak wymagający od nas ciągłej uwagi, aby nie pójść dalej, zostawiając w tyle którąś z zapadniętych nóg i tym samym nabawiając się groźnej kontuzji.

Już prawie na szczycie

Nasz szlak głównie biegnie w lesie i dość późno, chwilę przed wyciągiem, pozwala nam napatrzyć się  na pobliskie widoki. Widzimy piękną panoramę wokół siebie. I na stronę Polską i na stronę Czeską. W oddali widzimy Śnieżkę i Skalny Stół. Przed nami dość płasko. Tabliczka ze szczytem powieszona na drzewie. A my szczęśliwi, że nawet po tylu przeciwnościach na początku udało się tu wejść.  


Śnieżka


Anna w siódmym niebie

Powód tego entuzjazm

My cali i zdrowi na szczycie "świata"

Teraz powrót po naszych śladach, gdzie finałem było znalezienie się w schronisku na Przełęczy Okraj, w której to zjedliśmy i trochę się ogrzaliśmy. Polecamy wejście na Łysocinę, ale aby nie stracić zapału już na początku to wybrać sobie mniej turystyczny okres i sprawdzić wcześniej szlak czy nie jest cały wyłączony z ruchu turystycznego. Pozdrawiamy wszystkich.

Nasz ślad 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz