2023/05/03

Jański Wierch - DPG

Jański Wierch już za nami
 Łukasz:

Zostawiając tego dnia Chełmsko Śląskie za sobą, zmierzamy do pobliskiej wsi Okrzeszyna. Z tego miejsca wyruszamy w dalszą przygodę. Tym razem przygodę po Górach Jastrzębich. 

Zatrzymujemy się niedaleko najważniejszego punktu we wsi, czyli przystanku autobusowego. Wieś na końcu świata z pieszym przejściem granicznym z Czechami oraz pięknym kościołem ewangelickim św. Michała Archanioła. Okolica od razu mi się spodobała przez ten aspekt dużej odległości od turystycznych uczęszczanych szlaków. Spotkaliśmy na początku turystów, ale było oczywiste że ten region wybiera już specyficzna grupa odbiorców natury. 

Szlak w tej pierwszej części na Jański Wierch traktujemy dość luźno. Faktycznie idziemy szlakiem niebieskim, ale w okolicy dawnej kopalni uranu odbijamy na drogę szutrową, która po części idzie w lesie. Dzięki temu można było się skupić na okolicy i pięknych plenerach. Szlak ciągnie się jednostajnie w górę do mniej więcej wysokości 610 m n.p.m. 

Szlak w lesie, dał nam trochę wytchnienia w upalny dzień i możliwość zobaczenia na swojej drodze starych kamiennych kapliczek. Za ostatnią kapliczką droga opada, po czym delikatnie się wznosi.

Miejsca nie do końca zapomniane 

W lesie odzyskujemy humory 

Ktoś na nas zerka cały czas za drzewami 

Taki oto szlak nas prowadzi 

Anna wytycza

Kapliczka z minionych czasów 

Trzymaliśmy się drogi na tyle na ile było to możliwe. Chociaż była pokusa zejścia z niej to kosztem przedzierania się przez gęstwinę. Naszym azymutem było dotarcie do szlaku żółtego i tak lawirowaliśmy między drogami leśnymi, aby do niego dotrzeć. Trafiliśmy w okolice styku szlaku zielonego z żółtym. Idealnie. Idąc dalej wzdłuż granicy i wzdłuż pasma, podziwiamy widoki na stronę czeską. 

Panorama towarzyszy nam do samego szczytu. Sam szczyt to stroma skarpa z piękną panoramą, który wznosi się na wysokość 697 m n.p.m. Miejsce w którym można spędzić całe dnie i nie mieć dosyć. Bardzo nam się tam podobało. Już nie pamiętam, kiedy widzieliśmy tak spokojne i ciche miejsca. 

Panorama z Jańskigo Wierchu 


Nic nam nie poprawia humoru jak osiągnięcie celu

Zbadane czy niezbadane? 

Jedna z wielu panoram tego miejsca 

Sami na Wierchu 

Po otrząśnięciu się z klimatu tego miejsca, postanawiamy wracać, ale wydłużamy sobie tą chwilę, kontynuując wędrówkę szlakiem zielonym. Dzięki temu możemy dalej podziwiać przyrodę z wysokiej skarpy i zahaczyć dodatkowo o punkty widokowe 😁. 


Pochyłość godna, ale dobrze że nie musimy nią schodzić 

Czeska sielanka 

Piękna trasa zejścia nam się trafiła 


Anna w zachwycie

Tutaj szlak gdzieniegdzie zamienia się z strome zejścia, gdzie należy jednak uważać. W końcowym etapie dochodzenia do głównej drogi to już bardziej spacerek w lesie. Wychodzimy jakieś 400m od pieszego przejścia granicznego. Od tego momentu wracamy w większej części już drogą asfaltową do samochodu, oglądając pobliski kościół ewangelicki i żegnając się z sielskimi widokami wioski na końcu świata. Szkoda że tak szybko.  Żałujemy z Anną, że tak to szybko minęło. 

Takie tam stromizny

Praca ludzkich rąk 


Ruina

 Anna:

Jański Wierch wydaje się być dziewiczym szczytem, nietkniętym przez człowieka. I niech tak pozostanie jak najdłużej. Na pewno taki zostanie w mojej pamięci:)

 Stanęliśmy na roztaju dróg na końcu wioseczki i przed sobą miałam drogę na prawo - w stronę bardzo odległego szczytu, i drogę w lewo - po której będziemy wracać ledwo żywi;) A więc obraliśmy miejsce optymalne do zaparkowania.

Nieźle się zaczyna 

Nie trzeba nigdzie chodzić aby "coś" zobaczyć 


Łukasz zachłysnął się widokami 

I tak droga się wiła aż weszła w las. Spacer dosyć długi to trzeba przyznać. Zaskakująco gorąco i duszno jak na początek maja. Musiałam szukać wytchnienia w cieniu drzew i w schronie na ławeczce. Ale dojście na wierzchołek zrekompensowało ten trud. Usiedliśmy na krawędzi i kontemplowaliśmy widoki aż po horyzont. W takiej błogiej ciszy przesiedzieliśmy całkiem sporo czasu, aż skończył nam się prowiant - jak to u nas bywa, nigdy dość jedzonka;) Żal było zbierać się do schodzenia, bo w tej ciszy byliśmy tylko my - idealnie. 

Dobre duchy o to miejsce jeszcze dbają 

Gdzieś tam będziemy iść 


Idąc wzdłuż granicy 

Dzikie punkty widokowe


Nasza miejscówka 

To drzewo ma coś w sobie

Chcąc zrobić wspomnianą wcześniej pętelkę, schodziliśmy innym szlakiem i ta droga zejściowa była wprost fantastyczna - po skałach, korzeniach, czyli tak jak lubię. Formacje skalne i punkt widokowy zrobiły na nas duże wrażenie. Warto było tak urozmaicić sobie wędrówkę. Świetny szlak zejściowy, nie wyobrażam sobie tego jako podejścia. 

Wejście do jaskini 


Czeski rozmach




I takie kwiatki zdarzały się 



Słupek musi być...nic innego nie jest ważne 


Sami spójrzcie!



Spokojna dolinka


Czasami Łukasz nie może się powstrzymać 


Już prawie koniec 

A na koniec zaintrygował nas opuszczony stary kościółek. Doskonała sceneria do filmu.

Nasz ślad 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz