|
Wielkie Partęczyny |
Anna:
W
kolejnym dniu poznajemy jezioro Wielkie Partęczyny - największe jak
sugeruje nazwa na tutejszym pojezierzu. Na parkingu leśnym - tradycyjnie
pusto. Każdy dzień utwierdza nas w przekonaniu, że wrzesień jest
doskonałym wyborem - słońce nas nie opuszcza, a fala upałów na pewno nie
grozi. No i ta pustka wokół 😊 Wchodzimy w las i mamy w planie obejść
większą część jeziora.
Po dwóch kilometrach znajduję rajski widok z
idealnymi drzewami, więc trudno byłoby nie skorzystać. W końcu hamak
doczekał się należnego miejsca.
|
Półwysep na który zmierzamy |
|
W hamaku najlepiej |
|
Widoki jak zwykle wspaniałe |
|
I nasza plaża w oddali |
Potem
dalszy spacer do półwyspu i dzikiej plaży z okazałym pomostem, który to
widok mogliśmy wcześniej podziwiać bujając się na hamaku. Leżąc na tym
pomoście czuję się jak na planie filmu - Cicha woda (dla miłośników kina
parafraza innego tytułu).
|
Cykl zdjęć... drzewa w jeziorze
|
|
A to już zdjęcia z kładki nad jeziorem |
|
Pomost tylko czekał na odkrycie |
|
Wygląda prawie jak bezludna wyspa |
|
Ukryta czapla w oddali |
Wracamy
szlakiem, który okazuje się znacznie krótszy niż nasze wcześniejsze
przedzieranie się przez chaszcze. Co więcej po prawej ukazuje się nam
Rezerwat Okonek. Cudowne ukryte jeziorko.
|
A tu już jezioro Okonek |
|
Małe jezioro ale bardzo ładne |
A po prawej... wycinka sosen!!
Kuriozum!! Albo tzw. gospodarka leśna.......
|
Takie widoki również się zdarzały |
Gdy dotarliśmy do naszego auta, po drugiej strony drogi odkryliśmy kolejne jezioro - Dębno. Kraina ta zdecydowanie zachwyca mnogością jezior.
|
Dębno - to już trzecie jezioro |
Łukasz:
Jezioro Wielkie Partęczyny
Największe
jezioro Pojezierza Brodnickiego będące na terenie Brodnickiego Parku
Krajobrazowego, a zarazem największa ilość miejsc w których można się
było ukryć, schować, zakamuflować i zgubić. Wybraliśmy zachodnią stronę
wybrzeża, daleko od jej wschodniej części ewidentnie nastawionej na
plażowiczów. Chociaż już wrzesień i o plażowiczów ciężko ale lepiej dmuchać na zimno. Zaparkowaliśmy
na leśnym małym parkingu z małym schronem turystycznym i poruszamy się
na granicy dwóch województw: Kujawsko-Pomorskiego i
Warmińsko-Mazurskiego... dosłownie. Pięknie zaczyna się dzisiejsza
przygoda. Celów na początku jest zawsze wiele, ale weryfikuje je to, co
zastaniemy na miejscu. Pierwszym i najważniejszym było poruszanie się
wzdłuż wybrzeża, aby jak najdłużej nacieszyć oko tym miejscem. Drugim...
to dojście jak najdalej, gdzie nas nogi zdołają ponieść. Anna miała
trochę odmienny cel... chciała za wszelką cenę zaszyć się w hamaku na
pierwszym okolicznym drzewie i po prostu odpocząć. Sztuką jest pogodzić te dwa różne stanowiska...
|
Pierwsze spojrzenie |
|
My tu a po drugiej stronie plaża |
|
Tu czuć morze |
|
Wędkarz na swojej łódeczce |
Posuwaliśmy
się wzdłuż jeziora piękną urokliwą ścieżką wśród lasu. Pogoda jak na
zawołanie. W oddali wędkarz na łódce próbuje szczęścia. A poza nami
nikogo więcej. Słońce odbija się w tafli, a wiatr przynosi zapach morza.
Znaleźliśmy pierwszy na naszej drodze półwysep i rozłożyliśmy się w
okolicy miejsca starego obozowiska. Anna od razu weszła w tryb relaksu.
Hamak nad brzegiem jeziora mocno nas odprężył, a smutki i zmartwienia
odeszły tak samo szybko jak się pojawiły.
|
Widok z naszego hamaku |
|
Dwoje w hamaku |
W
okolicy zauważyłem drzewa z naciętą jodełką, pewnie celem zbierania
żywicy. Tutaj najwidoczniej jeszcze pozostały znaki żywicowania, które
do lat 90 były częściej spotykane w lasach.
|
Wspomniana jodełka |
Zwinęliśmy
obóz i szukaliśmy coraz to ładniejszych zakątków. Wchodząc głębiej,
coraz bardziej obcowaliśmy z naturą tego miejsca. Jeśli ktoś nastawiał
się na niebotyczne atrakcje to jezioro z tej strony ma tylko albo aż do
zaoferowania swoje piękne otoczenie. Wysoki las, ogrom wody, piękne
widoki i my pośrodku na wąskiej ścieżce.
Dochodząc
do kolejnego półwyspu, zauważamy po drugiej stronie małą dziką plażę z
wystającą kładką. Pomyśleliśmy, że fajnie by było tam się znaleźć. A
więc zawracając i kierując się na szlak zielony, obchodzimy zatoczkę i
kierujemy się na ukrytą plażę. Po godzinie, odnajdujemy naszą igłę w
stogu siana. Przystań tylko dla nas. Od razu wylegliśmy i cieszyliśmy
się że nam się udało. Anna od razu robi zdjęcia wszystkiemu co
zauważy... kilku kaczkom które przepływały, szarej czapli która gdzieś w
oddali przyleciała, słońcu odbijającego się w falach jeziora. Ja
natomiast próbowałem wytężyć wzrok i dostrzec co jest na przeciwnym
brzegu.
|
Ukryta plaża na drugim brzegu
|
|
I już na kładce |
|
Relaksik |
Jezioro Okonek oraz Dębno
Wracając
trzymamy się do końca zielonego szlaku. To nam daje szanse zobaczenia
Rezerwatu Przyrody Okonek oraz samego jeziora Okonek. W okolicy jeziora
mamy porośnięty dywan z traw, które zdradliwie sugeruje, że do samego
jeziora jest dalej niż można sądzić, wiec radzę uważać aby nie zamoczyć
buta. Oprócz tego jest tutaj sporo lilii wodnych i wszelkiej innej
roślinności. To wszystko przy samej trasie, którą dotrzemy do Zbiczna.
Niesamowite co czeka jeszcze za rogiem...
|
Gospodarka leśna |
|
I zaraz jezioro Okonek |
|
Zdradliwy dywan z traw |
A
zaraz za drogą, mamy kolejne jezioro. Dębno od razu przyciągnęło nas
mała kładką, która tylko czekała, aby z niej skorzystać i wskoczyć do
wody. Piękne spokojne miejsce. Uroki pojezierza... gdzie się nie spojrzy,
tam mnóstwo możliwości odpoczynku.
|
Jezioro Dębno |
|
Jezioro Wielkie Partęczyny, jezioro Okonek i Dębno |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz