Potem zdecydowaliśmy się na piknik na zacisznej wysepce. I tak spędziliśmy trochę czasu przy dobrej książce i odgłosach przyrody. Nikt nam nie zakłócił tej ciszy i relaksu. Stamtąd udaliśmy się do położonej po przeciwległej stronie smażalni ryb i eleganckich stawików. Rybka zaskakująco dobra. I pomyśleć, że w takiej wiosce można skosztować różnych ryb. Polecamy!
|
Wilczy apetyt |
|
Sielanka zbiorników hodowlanych |
Łukasz:
To Anna odnajduje takie "miejsca", które w trakcie zwiedzania, skłaniają do głębszego zapoznania się z historią zabytku. Zazwyczaj jest to połączone również z miejscowymi kulinariami.
|
Reprezentuje się bardzo okazale |
Pałac który zobaczyliśmy jest XIX-wieczny budowlą w którym mieszkały znane rody niemieckie, przechodząc z rąk do rąk. Ostatnim z nich, był syn Gustawa Henryka von Ruffera, Hugo Ruffer, a później jego siostrzeniec. Syn oprócz nadania świetności temu miejscu, założył również piękny park z egzotycznymi drzewami oraz krzewami, które wydaje się przetrwały gdzieniegdzie próbę czasu.
|
Czeka na lepsze czasy |
To na jego końcu można zauważyć pozostałości prywatnej kaplica ewangelicka rodziny von Ruffer, która została zbudowana w roku 1886. Jej wnętrze pełniło również role grobowca, w której spoczęli rodzice, a później sam Hugo Ruffer. Z informacji zawartej na miejscu można się dowiedzieć że kaplica została rozebrana w roku 1960 i praktycznie nic po niej nie zostało. Skąpa informacja zawieszona na drzewie, jest niewystarczająca.
|
Pozostałości kaplicy...i mauzoleum. |
|
Parkowe ścieżki |
Nie mając potomków Hugo, przekazał w spadku posiadłość swemu siostrzeńcowi Karolowi Rother, który uciekł przed końcem II wojny światowej i już nigdy nie powrócił na te tereny.
Po wojnie pałac stał i niszczał, rozkradany pomału ze swojej godności. Na chwilę stał się mieszkaniem dla pracowników pobliskiego PGR oraz uczelniami i szkołami. A obecnie wydaje się opuszczony i nie zamieszkały. Patrząc na podjazd pod główne wejście, można sobie wyobrazić jak podjeżdżali kolejni goście swymi karocami. A chodząc parkiem zobaczyć jak każdej niedzieli przemierzali tą tras Hugo Ruffer wraz z żoną, podążając do kaplicy na modlitwę.
My natomiast podziwiamy to miejsce z pobliskiej małej wysepki jeziorka, wyobrażając sobie czasy, które zapewne nigdy nie wrócą i ludzi których już nie ma. Mamy nadzieję że znajdzie się ktoś kto zaopiekuje się pałacem i pobliskim majątkiem, a czasy świetności tego miejsca ponownie powrócą.
|
Post bez nas nie może istnieć :)
|
|
Widok od strony wyspy
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz