2022/03/24

Czarna Góra zimą

Czarna Góra

Widok na Śnieżnik

     "Człowiek musi wejść na prawdziwe wyżyny, by mógł spojrzeć na dno swojej duszy" 

Buddyjskie przysłowie

 Anna:

Czarna Góra wydała mi się idealnym szczytem na świętowanie urodzin. Wdrapanie się na nią w zimę, wymagało oczywiście raczków, i to od samego początku. Trasa była dość krótka, dlatego wyjeżdżając rano mogliśmy spokojnie dotrzeć na górę i nacieszyć się widokami.

Wymarzyłam sobie ten szczyt ze względu na panoramy, które możemy podziwiać. Rozpoczęliśmy z przełęczy Puchaczówki położonej tuż za kurortem narciarskim - jakim jest Czarna Góra. Okazało się, że głęboki śnieg stanowi nie lada wyzwanie przy wchodzeniu. Szlak był przetarty, ale co jakiś czas zapadaliśmy się dość głęboko. Jak można się łatwo domyśleć tempo nie było zawrotne.

Czeska restauracja Celnice 

Niezapomniani bohaterowie

Kontakt z naturą

Nagle dotarliśmy do tablicy informacyjnej a ja w konsternacji próbowałam znaleźć znak z wysokością i nazwą szczytu. Okazało się, że nic takiego nie ma. Jakby tego było mało - drewniana wieża widokowa też zniknęła. Jak się później dowiedzieliśmy, została rozebrana parę miesięcy wcześniej. Jednak te niespodzianki nie popsuły mojego święta. Przed nami ukazał się niesamowity widok na Śnieżnik, tak wyraźnie widoczny tego słonecznego dnia.

Tam byliśmy i będziemy

Miejsce na hamak


Widok z hamaku👍

Drzewa były idealne, aby zawiesić na nich hamak i w ten sposób delektowaliśmy się widokami w kompletnej ciszy, aż ...zaczęliśmy marznąć. Szampan strzelił, tradycyjny gulasz vege został skonsumowany, czyli wszystko przebiegło zgodnie z planem. Już nawet przestał mi przeszkadzać brak tabliczki ;) To był nasz pierwszy hamak w tym roku i zastanawiam się jaki widok będzie w stanie go przebić?

Anna w szampańskim nastroju
 

Łukasz się rozpływa

Cykl zdjęć Śnieżnika 

Niezapomniane chwile 


Ze szczytu udaliśmy się jeszcze w stronę kolejki górskiej. Ta ścieżka okazała się sporym wyzwaniem, gdyż zapadaliśmy się prawie po pas. Kilku samotnych narciarzy cieszyło się idealnymi warunkami na stoku. A nam słońce towarzyszyło do końca dnia. Zejście tym pięknym lasem było już czystą przyjemnością. I co najważniejsze - nie spotkaliśmy żywej duszy. 

Narciarze nie wybrzydzali 


Propaganda 

Schodzimy ze szlaku i kierujemy się na parking 
Łukasz:

Czarna Góra miała być miejscem uczczenia urodzin Anny. Akurat jechaliśmy w rejon Masywu Śnieżnika i po drodze do Międzygórza wstąpiliśmy na szlak niedaleko miejscowości Biała Woda. Zatrzymaliśmy się na parkingu z niewielkim błotem i lekkim stresem, związanym z ryzykiem zakopania się podczas wyjazdu z niego, ale do odważnych świat należy. Parking oczywiście bezpłatny. Idziemy z początku ośnieżonym polem, aby po chwili trafić już na czerwony szlak. Idziemy większość czasu w lesie. 

Widoki na wstępie 

Anna wśród natury

Temperatura w słońcu nie była już tak komfortowa

Nachylenie szlaku jest z początku mniejsze. Ciężko ocenić podłoże, gdyż wszystko było pod kilkucentymetrowym śniegiem. 
 

Takie ostatnie pół metra śniegu tego sezonu 

Anna w jej naturalnym środowisku 

Po skręcie w prawo, nachylenie jest zdecydowanie większe i męczące. Tu już mamy około 1050 m n.p.m i do szczytu jakieś jeszcze 0,5 km. W pewnym momencie blisko szczytu wypłaszcza się po czym ponownie jest lekkie podejście. Nagle w tym śniegu, tracimy orientację w którym kierunku ten szlak biegnie i gdzie jest szczyt. Na miejscu, okazuje się, że już nie ma wieży widokowej, ponieważ była już w tak złym stanie technicznym, że została rozebrana. Została tylko tablica informującą, że poniżej jest kolejka linowa. Tabliczki z nazwą i wysokością również nie ma. 

Jedyna informacja na szczycie

Panorama z najwyższego punktu


Trochę zdegustowani, poszliśmy na punkt widokowy, który jest za niewielką kupką kamieni w stronę południową. Punkt widokowy, znajduje się na granicy lasu z widokiem na Śnieżnik. Dla takiego widoku było warto. Rozłożyliśmy hamak, Anna wyciągnęła szampana i zaczęliśmy imprezę 😀🍾🍸🎁🎉🎈
 
Świętujemy 

Patrząc na Annę, zastanawiam się o czym tak rozmyśla 
 
Wreszcie mogliśmy nacieszyć się widokami po długiej przerwie, nie takimi resztkami śniegu jak nam się mogło wydawać, pogodą i trochę odpocząć od zmartwień. 
 
Panoramy to nasz znak rozpoznawczy
 
Po nieco dłuższej chwili, złożyliśmy nasz biwak i udaliśmy się jeszcze raz w rejon już nieistniejącej wieży widokowej, nieopodal tablicy informacyjnej. 

Widoczny Śnieżnik to nasza wyjątkowa góra 

Zdjęcie na pożegnanie 

Pokusiło nas, aby zobaczyć górną stację kolejki. Zobaczyliśmy narciarzy, którzy jeszcze nie odpuszczają i wykorzystują warunki na tyle na ile się da. 
 
 
Sporo osób jeszcze korzystało 
 
A my odbijamy w lewo i chcemy dojść ścieżka rowerową do naszego szlaku. Nie udaje się nam to w całej rozciągłości. Zaczynamy zapadać się po pas w śniegu przy każdym kroku. Musieliśmy czym prędzej wracać na znany już nam szlak czerwony. Droga powrotna niczym się nie różniła od tego, co widzieliśmy przy wejściu. A samochód na parkingu, miał lekkie uślizgnięcie na błocie, ale wyjechał. Mieliśmy szczęście. 

Schodzimy😊

 
Po zdobyciu Czarnej Góry 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz