2022/01/29

Jurajskie szlaki zimą

My w "górach skalistych" jury;)  

 "Skądkolwiek wieje wiatr, zawsze ma zapach Tatr" J.Sztaudynger

Łukasz:

Dawno nie mieliśmy takiej krótkiej wyprawy, gdzieś w okolicy, za przysłowiowym rogiem domu. Poniższe przykłady są takimi odskoczniami od reguły, która od jakiegoś czasu zagościła na dłużej.

Czyli podróży szybkich, z krótkim dojazdem i nie w góry, które poznaliście z nami.

Panorama okolicy
 
Pierwszym miejscem był Olsztyn. Miasteczko koło Częstochowy. Są tam ruiny zamku średniowiecznego, ale my nie o nim tym razem, a o urokliwych pagórkach w okolicy. Z pobliskiego parkingu, poszliśmy w zimowej scenerii na Górę Biakło. Śnieżna sceneria jak z gór Beskidu. Super miejsce na krótki spacer. W oddali tylko krzyki dzieci, bawiące się na okolicznych górkach. Na szczycie wzniesienia metalowy krzyż jak na Giewoncie. 

Nic mi nie straszne

Widoki z szybkiego szczytu


Mały Giewont

W tym miejscu było już ślisko 


Inny mikroklimat niż w reszcie regionu

Anna na Giewoncie... małym 

Skała na prawo od Anny wydaje się jakby miała się zamiar przewrócić 

Widoki na panoramę pobliskich miejscowości i otaczających nas lasów. Żeby nie było za krótko i żeby nie kończyć tych zimowych widoków, wyruszyliśmy na sąsiednie wzniesienie. 

😊


Mały Giewont 

Po przeciwnej stronie. Widok na Biakło 

Patrzy na miasteczko w oddali

Góra Lipówka nieco niższa, ale widok równie piękny co z poprzedniego szczytu. W dolince zabudowania mieszkańców, w oddali widoczne dwie wieże. Zimowa aktywacja po długiej przerwie idealnie nam się udała.

Drugim miejscem okazały się skałki rzędkowickie. Bezpłatny parking w okolicy początkowych skał, zlokalizowany jest poza miasteczkiem, ale w bliskim sąsiedztwie. Znowu mamy piękną zimę z lekkim wiatrem i krótkim dniem😅 Po zabraniu kilku rzeczy z sobą, wyruszamy zielonym szlakiem. Na drodze wyrasta nam pierwsza skałka o nazwie "Wysoka" a przy nim ołtarz i wyżej krzyż. 

Ołtarz 

Łukasz podziwia 

Szczęście 

Idziemy dalej ścieżką, która wije się między kolejnymi skałami. Szlak jest dobrze wydeptany i mocno uczęszczany. Wydeptane drogi w śniegu są we wszystkich możliwych kierunkach. Idzie się przyjemnie i bez wysiłku. Przy skale "Zegarowa" schodzimy ze szlaku i trzymamy się bliżej skał, aby móc je podziwiać z bliska. 

Pewnie każda ma swoją legendę


Miejsca przygotowane do asekuracji 



Latem to pole do popisu dla wspinaczy

Po "Turni Kursantów" dochodzimy do znanej skały z "Okiennikiem Rzędkowickim". Musieliśmy się tam wdrapać. Lekko się cofamy i wchodzimy od pleców na prawie szczyt skały i dochodzimy do  jaskini z otworem po drugiej stronie...oknem. Droga jest krótka, ale mocno nachylona. W śniegu można zgubić ścieżkę, ale wchodzi się intuicyjnie. Widok z góry bezbłędny i piękny. Widać z niego lasy, aż po horyzont. Anna była zachwycona, co można było odczuć w postaci ilości zdjęć przez nią zrobionych. 

Za chwilę tam będziemy 

Okiennik znajduje się u góry 

...i już jesteśmy 

Anna w oknie


I mały sopelek 

Daliśmy radę 

Mocno tam wieje, ale Annie się tam spodobało, chociaż ma lekki lęk przed wysokością to nie chciała stamtąd schodzić. Po dłuższej chwili udało mi się ją namówić. Idziemy dalej wchodząc znowu na szlak. 

Idziemy dalej zostawiając za sobą to miejsce 
 
Idąc dłuższą chwilą w lesie napotykamy tylko kilka osób. Nastawialiśmy się na większe oblężenie. Może zmiana pogody i zapowiadane silne wiatry odstraszyły odwiedzających. Dochodzimy do głównej drogi i trzymając się szlaku, kierujemy się na Górę Zborów. Przy pierwszej skale zauważyliśmy tablicę pamiątkową, upamiętniającą historyczne zdarzenie jakie tu miało miejsce w czasie II wojny światowej.
 
Należy pamiętać o takich miejscach 
 
Idziemy na najwyższy punkt tego wzniesienia. Ku mojemu rozczarowaniu "Wielki Kanion" został dla turystów zamknięty. Szkoda. Idziemy dalej, mijając z lewej strony jaskinię w której będziemy pewnie przy zejściu dla chwilowego odpoczynku. Udajemy się w prawo i kierujemy się na betonowy słup na szczycie. Widoki z niego równie piękne co z wcześniejszego miejsca. 

Podejście jak w górach 


Annę zwiewa wiatr


Pusto


Schron przed wiatrem 

Prognozy zaczynały się sprawdzać i zaczęło mocnej wiać na tyle, że Anna obawiała się, że ją zwieje ze szczytu. Na pewno warunki odstraszyły ludzi jeszcze bardziej. Nie spotkaliśmy później już nikogo, schodziliśmy do jaskini i później w drodze powrotnej. W jaskini chwila dla nas. Musimy wracać, ponieważ za 1,5h zapada zmrok, a jeszcze zaplanowaliśmy sobie posiłek w wiacie turystycznej przy mijanym "Okienniku Rzędkowickim". 

Zmrok
 Anna:

Jura jest mi znana od lat. Region, do którego mam wrażenie, ciągle się jeździło. Nie przypuszczałam jednak, że będzie mi służyć w przyszłości jako miejsce treningowe przed wycieczkami w góry. A tym bardziej zimą. W styczniu, gdy w mieście nie było śniegu, tutaj przyroda zachowała swój zimowy klimat. Było bardzo zimno i groźnie, bo chmury kłębiły się nad nami. Pomimo braku słońca, takie widoki równie ciekawie prezentowały się na fotografiach. Naszym celem była trasa od Góry Biakło. Niezwykle malownicza - co możecie zobaczyć poniżej.

Jak w Zakopanem 



Dziwnie uczucie przechodzić koło tej skały 


Śnieg po kostki 




Tyle możliwości 


Idziemy tam


Okładka z jakiegoś filmu


Zachodzące słońce 


Fajna rozgrzewka 

Na trasie zatrzymaliśmy się, aby posilić się jeszcze czymś ciepłym. Akurat to miejsce słynie z racuchów, więc nie mogliśmy tak tego pominąć. Faktycznie były pyszne. Co widać nawet na zdjęciach.

Anna wypatrzyła jeszcze w drodze na wyprawę 

Klimat

Jedzonko 

W inny dzień wybraliśmy się na Górę Zborów. Kompletnie nie pamiętałam tego miejsca, dopóki się na nim nie znalazłam. W surowym zimowym klimacie oczywiście nie było chętnych do marznięcia oprócz nas. Wprost idealnie. Idąc na górę dostaliśmy alert o silnym wietrze i pozostaniu w domach! Dobre sobie, w samą porę;) Samo podejście na szczyt było w jednym momencie tak oblodzone, że pomimo podpierania się potrzebowałam asekuracji. A na szczycie totalna wietrzna zawierucha. To prawda, myślałam że mnie zdmuchnie. Trzymanie się tego kamiennego słupa było dość ekscytujące. Haha:) Jednak zanim tam dotarliśmy to nasz szlak rozpoczęliśmy od Skałek Rzędkowickich. Formacje skalne, którymi usiany jest ten szlak fascynowały mnie tak bardzo, że nie mogłam przestać ich fotografować. Wdrapanie się do "okienka" było ukoronowaniem tych widoków. To absolutnie cudowne miejsce, z którego rozpościera się piękna panorama. Jest to również idealne miejsce do obserwowania przyrody, ptaków i zwierzyny. Oczywiście nie chciałam stamtąd schodzić, bo zjawiskowy sopel nie dawał mi spokoju;)

Pierwsze skałki na szlaku

Żółw w skorupie 


WOŚP 

Szukający czegoś 




Piękny słonik





Łukasz wypatrzył jaskinię 

...nic ciekawego ;)


W nocy może zrobić się strasznie 




Łukasz nie przechodzi pod nim

Anna też ma jakieś wątpliwości 


Okno na świat 



Panorama z okna



Plecy małpki 





Łukasz tu stoi a nie siedzi 

Widoki bezapelacyjne

Najlepszy kadr

Tam gdzieś powinien być zamek w Mirowie i Bobolicach 




Powrót z czołówkami

Na drodze do zdobywania formy, te trasy pomiędzy skałkami są jakby do tego stworzone.  Trzeba jednak być ostrożnym w takich warunkach atmosferycznych, gdyż pod śniegiem kryją się nie tylko kamienie ale i gałęzie i można łatwo się poturbować. W drodze na szczyt oczywiście niezbędne są raczki. Myślę, że ten region jest najbardziej urokliwy właśnie w zimę, gdy nie zadeptują go tłumy ludzi. Jeśli tutaj wracać to tylko wtedy.

Nasza trasa w Olsztynie

Nasza trasa w Rzędkowicach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz