2021/11/13

Radziejowa - Korona Gór Polskich - DGP

W drodze na Radziejowa 

 

 "Nigdy nie jesteś pogromcą góry. Góry nie mogą być pokonane-pokonujesz twoje własne nadzieje, obawy, słabości"  Jim Whittaker

 Anna:

Słońce obudziło nas z całą mocą i o szokującej porze byliśmy już w drodze na Obidzę. Podjechaliśmy, nie będę ukrywać, spory kawałek pod górę. Nie wyobrażam sobie spaceru od samego podnóża.

Słońce obiecywało cudowny dzień więc szkoda było tracić czas na wdrapywanie się drogą dla aut. 😉 Stanęliśmy, jak się potem okazało, na nielegalnym parkingu! Po wyjściu z auta poczuliśmy, że wiatr duje w najlepsze. Ale zaraz za pierwszymi drzewami ukazał się naszym oczom widok, który powalił mnie... prosto na trawę 🤣 Ostatnie takie objawienie pamiętam w trakcie wejścia na Turbacz. Tam również, po odwróceniu się w drugą stronę ujrzałam niezwykłą panoramę Tatr, która jak wyczarowana stanęła mi przed oczami. I zawładnęła mną na dobre. Trudno zdecydować się na kontynuację wędrówki w takich okolicznościach, ale cel był daleko przed nami. 

Szlaków zatrzęsienie 

Nowy towarzysz, miejscowy podróżnik 

Widząc to - oniemiałam
 



Łukasz coś próbuje... 

Na Przełęczy między Wielkim a Małym Rogaczem

Z żalem ruszyliśmy w górę, aby niedługo później mieć okazję podziwiać kolejne panoramy. Zachwytom nie było końca tego dnia. A szczyt ciągle był przed nami! Napotkany turysta zrobił nam cudowne zdjęcie na tle Tatr.

Widoczek i my w dopełnieniu jego

Cykl zdjęć Tatr z możliwie różnych miejsc 





Podejście na szczyt było dość wyczerpujące. Ale piękny szlak rekompensował wysiłek. Wieża na szczycie zrobiła piorunujące wrażenie. Wiatr szalał jak opętany a wysokość tej konstrukcji przyprawiała o zawrót głowy. Ludzie schodzili mocno trzymając się poręczy, z ewidentnymi problemami i zawrotami głowy. Stwierdziłam, że dam radę, bo nie jest to blaszany potwór tylko przyjazna drewniana wieża z wysokimi poręczami. I udało się! Wprawdzie mało nie zdmuchnęło mnie ze szczytu, ale warto było dla tych niezapomnianych widoków i przeraźliwego wiatru!


Widok z wieży 

Tam byliśmy 

Punkt informacyjny 

Łukasz... podróżnik




Jesienny urok


Industrialna instalacja

Krajobraz nizin z gór 

W głębi nie przyznaję się że mam lęk wysokości 
 

Kolejna wieża na koncie 

 Po zejściu z wieży, energetyczny posiłek i z żalem udaliśmy się w drogę powrotną. Szlak w dół oczywiście nie należał do tych łatwych a dotarcie do naszej wyjściowej polany pozostawiało niedosyt na więcej. Zawsze ze smutkiem zostawiam za sobą tak malownicze miejsca. Tego dnia mieliśmy w planie jeszcze jedno wyzwanie, ale zrobiło się zbyt późno. Łukasz napisze coś więcej....

Spokojniejszy szlak omijający szczyt Małego Rogacza
 
Zejście lub wejście jak kto woli

Tu byliśmy 

Tatry w jesiennej odsłonie 



Wielki Rogacz i szlak przecinający go na pół 




Piękna złota jesień 

Łukasz:

Dojechaliśmy do Obidzi po godzinie 8. Droga przed samą bacówką bardzo stroma, więc przy niesprzyjających warunkach, nie polecam tam wjeżdżać samochodem. Zdradzę, że parking na samym końcu drogi po minięciu bacówki, stał się parkingiem tylko dla służb mundurowych. Ryzyko nawet nie dostania mandatu, a sprawy sądowej i związanym z tym marnotrawieniem czasu, będzie niewspółmierny do przejścia się kilkanaście minut z niższego punktu i dojścia bez stresu do tego miejsca. Więc nie ryzykujcie. Po wyruszeniu na szlak niebieski, dosłownie po kilku minutach wychodzimy z lasku i ukazuje nam się "ten widok". Tatry na wyciągnięcie ręki. 

Urokliwa polana

Tam są Tatry ale ich nie widać 

Teatr jesiennego nieba


Anna ukrywa się w cieniu

Jeśli ktoś nie chce się zmęczyć, a zobaczyć to cudo na pięknej i dużej polanie to polecamy z czystym sumieniem. Spędziliśmy tam trochę czasu i mieliśmy chęć już tam zostać. Obiecaliśmy sobie z Anną, że wracając pobędziemy tutaj trochę i nasycimy się dłużej tym widokiem. Z bólem serca poszliśmy dalej. Szlak odbija w prawo zaraz za polaną. Okazało się, że poszliśmy trasą rowerową, która po chwili łączy się z głównym szlakiem, więc nic nie straciliśmy, a sobie lekko skróciliśmy drogę. Tutaj zaczyna się mozolne podejście pod Małego Rogacza. Mijamy jeden punkt widokowy i kilka minut później mamy rozwidlenie szlaku. 

Ciężko się zgubić 

Widoków brak


Przejście "przez szczyt" Małego Rogacza, albo jego podnóżem. Pierwszy pod górę, drugi spokojny i łatwy. Wybraliśmy ambitnie, aby przekonać się co nas czeka tam na górze. Okazał się tylko rozczarowaniem i jednocześnie satysfakcją z wejścia ;)

Schodziliśmy z małym niedosytem. Dochodzimy do czerwonego szlaku. Tutaj z opowieści innych ludzi wiemy, że lepszą opcją jest wejście na Wielkiego Rogacza. Polecamy, ale my nie mieliśmy tej przyjemności. Od tego miejsca mamy wypłaszczenie do nabrania sił na dalszą drogę. Mając za sobą Wielkiego R. wychodzimy w pewnym momencie na zbocze z którego musimy zejść w dół. W tym miejscu jednocześnie otwiera się znowu piękna panorama na Tatry. 

Pogoda nam pomogła 

Anna znowu zachwycona widokiem i w ogóle jej się nie dziwię. Schodzimy zboczem do Przełęczy Żłobki. Od tego momentu mamy mocne podejście kamienistym szlakiem, aż do zakrętu na wieżę widokową. 

Anna coś zauważyła 



Męczące wejście 

Po pokonaniu tej części, mamy już otwarte drzwi na szczyt. Pieczęć KGP, tabliczka ze szczytem i wspomniana wieża, stoją przed nami otworem. Na samej wieży, wiało nieziemsko, ale razem z Anną daliśmy radę obfotografować nas i widoki naokoło:) Teraz posiłek na ławce i gorąca herbata. Czas na zejście. Schodzimy tą samą trasą, obchodząc już "bokiem" Małego Rogacza i dochodzimy po krótkiej chwili do naszej polany. 

Szukajcie naszych zakładek w schroniskach. Edycja limitowana 😊

 
Zawsze razem się wspieramy w naszych podróżach
 

Widok z bocianiego gniazda🤣

Anna onieśmielona widokiem 

Dzisiaj mieliśmy ambitny plan wejść jeszcze na jedną "małą górkę". Tam na polanie, jeszcze się łudziłem, że damy radę, ale widoki tutaj, posiłek w Bacówce na Obidzy i zjawienie się na nowym szlaku po godzinie 15.30 z zachodzącym słońcem za plecami, jasno dało do zrozumienia, że dzisiaj to nie damy rady, ale może jutro. Anna w porę mnie odwiodła od podchodzenia w nocy... Co na pewno wyszło nam na dobre i na zdrowie o czym przeczytacie w następnym poście. 


Zejście tak samo męczące jak wejście 


Lekki skrót naszego szlaku 

Zasłużony posiłek 

Wykonanie słabe 

Polecamy z mieszanymi uczuciami 

Zobacz film pod linkiem

Nasza trasa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz