|
Lackowa w zachodzącym słońcu |
"Góry milczą, wszystko, co milczy, nadaje się do przechowywania ludzkich tajemnic" Ks. J. Tischner
Anna:
Podjechaliśmy na odludzie, z którego roztaczał się widok na górę - Lackowa, i ogarnął mnie blady strach. Wydawała się tak odległa i potężna, że wchodzenie od podnóża oznaczało dla mnie coś niemożliwego, niewykonalnego.
Jak wcześniej przeczytałam, góra ta określana jest mianem piekła.
|
Złowrogo |
|
Wyłania się jakby znikąd
|
Prowadzi do niej słynna ściana płaczu! Zgroza! Niecałe tysiąc metrów nie wskazywałoby na takie trudności. Jednak Łukasz zapewnił mnie, że pójdziemy od pleców i będzie łatwo:) Z taką perspektywą powinno mi być lżej, ale teraz stojąc przed nią, miałam moment zawahania. Jednak podjęłam wyzwanie. Najpierw doszliśmy do cerkwi położonej na kompletnym odludziu. Znajdowała się tam kiedyś wioseczka - Bieliczna. Dziś określana mianem nieistniejącej. Dziwne odczucie chodzić po ziemi, na której kiedyś tętniło życie a teraz tylko drzewa i pola. Stamtąd udaliśmy się w kierunku ......przeciwnym do tego, gdzie znajdowała się Lackowa. Ale to miało swój cel.
|
Jedyna pozostałość po miejscowości |
|
Kiedyś cerkwia a obecnie kościół |
|
Informacje o Bielicznej
|
|
Zapomniany cmentarz
|
Wspinając się ścieżką, nagle dojrzałam coś niewiarygodnego. Zbocze Lackowej rozświetliło się, niczym tchnięte magiczną różdżką. Zza chmur rozpościerających się nad szczytem przedzierało się słońce, które rozłożyło swoje promienie na stoku niczym wachlarz. W takiej chwili uwierzyłam, że mogę iść przed siebie i będzie dobrze. Oniemiała z wrażenia, podziwiałam ten spektakl i .... zapomniałam o aparacie spoczywającym w plecaku. Aż chciało się zmierzyć z tym szczytem. I pomimo wrażenia, że się oddalamy szłam dzielnie;)
|
Przedziera się
|
|
Jak na płótnie malarza
|
Ścieżka poprowadziła nas w bardzo gęsty las. Wprost cudownie. Tym sposobem dotarliśmy do przełęczy Pułaskiego. Stamtąd miało zacząć się prawdziwe wyzwanie. Jednak otacząjący nas las, tak nastrajał cudownie swoją ciszą, że wdrapywanie się pod górę, było swego rodzaju medytacją. Zatrzymywanie się dla złapania oddechu pomagało zregenerować siły i tak powoli doszłam do wypłaszczenia. Niewiarygodne a jednak.
|
Tutaj jeszcze było ok |
|
Humor na razie dopisuje, ale to było przed tym co na nas czeka😅 |
|
A tu już nieco gorzej |
|
Zdjęcie oczywiście nie oddaje rzeczywistości |
|
Po ostatnim wzniesieniu |
Zachwycaliśmy się panującą ciszą i pięknem tego potężnego lasu. Ale ni stąd ni zowąd zaczęła otaczać nas mgła i to wprawiło mnie w lekki popłoch. Nabrałam tempa;) Bo do szczytu jeszcze pozostawał 20 minutowy odcinek. Udało się dotrzeć jeszcze w dość dobrej widoczności. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia, bo to dla mnie wyczyn wyjątkowy. Przeżyłam to wejście bardzo mocno, gdyż wydawało się zupełnie nieosiągalne.
|
Nawet tam za wiele nie było widać |
|
Lekka mgła |
|
Szczyt |
|
Szczęśliwości nie było końca, aż zrobiło nam się zimno😁 |
|
Jeszcze rzut oka na pejzaż szczytowy
|
Teraz mogę oddemonizować ten szczyt. Wcale nie jest taki trudny, w porównaniu z Pilskiem, które to właśnie było PIEKŁEM dla mnie. Chwila odpoczynku przy tabliczce Lackowa i odwrót. Zaczęło się robić zimno, i pozostawanie bez ruchu groziło mocnym wychłodzeniem. Jak wiadomo, dojście na szczyt to połowa sukcesu. W przypadku tej góry to całkowicie prawda. Przy schodzeniu musiałam uważać na każdy krok, aby nie pośliznąć się i nie zjechać po kamieniach i liściach ostro w dół. Szczęśliwie obyło się bez upadku. Skręciliśmy przed przełęczą w inną ścieżkę, aby urozmaicić sobie powrót. Łukasz jest w tym specjalistą. W sumie zajęło nam to 4 godziny. Wracaliśmy, gdy okolice spowiła mgła a góra zniknęła w niebycie. Wdrapaliśmy się na nieistniejący szczyt;)
W tej relacji, chciałam jeszcze poświęcić trochę miejsca dla Muszyny, która była tak cudownie cicha i spokojna, że zanim podjechaliśmy pod Lackową, zdołaliśmy się nacieszyć jej klimatem, ryneczkiem i cudowną artystyczną kawiarenką. Gorąco polecamy!
|
Ratusz |
|
Smaczki😅 |
|
Plan miasteczka |
|
Tu się delektowaliśmy |
|
Wybór herbat mają bogaty |
|
Wszystkie te eksponaty dają klimat temu miejscu |
|
Wymarzony gramofon
|
Łukasz:
Wczoraj po przyjeździe tutaj po godzinie 15, zrezygnowaliśmy z dalszej eksploracji i bardzo dobrze. Po pierwsze... to szlak na początku daje minimalną zachętę w postaci widoków, ale nawet tyle byśmy nie dostrzegli. Natomiast będą inne wrażenia, które również urozmaicają trasę. Po drugie... podejście wymagało więcej czasu niż zakładałem i wracalibyśmy w całkowitej ciemności. A szlak nie należy do prostych ze względu na dużą pochyłość przy podejściu i luźne kamienie na trasie😅 Ale trzeba przyznać, że przy zachodzie słońca ładnie się prezentuje ta góra🌄
|
Kierunek miasta duchów wyznacza wystrugany śledź 😲 |
Zjawiliśmy się tutaj nazajutrz po pysznym śniadaniu, małych słodkościach i pożegnaniu się z Muszyną.
|
Rynek pięknie wyremontowany |
|
Grzechu warte
|
Zdając sobie sprawę z naszych możliwości, założyliśmy wspólnie z Anną, że wejdziemy od "pleców" Lackowej, obchodząc ją trochę. Kierując się polnymi drogami w kierunku Przełęczy Pułaskiego, ale od początku... Jadąc samochodem minęliśmy miejscowość Izby i za tartakiem skręciliśmy w lewo na drogę polną. Nierówna i trochę ryzykowna, ale można nią dojechać na polanę z nieczynnym przydrożnym stoiskiem. Tam zaparkowaliśmy i idąc w kierunku nieistniejącej łemkowskiej miejscowości Bieliczna dochodzimy do cerkwi. To jedyny budynek, który został po tej wsi. Mieszkańcy zostali przesiedleni w akcji "Wisła".
|
Lackowa już czeka |
|
Ślad dawnych czasów |
Smutna to historia i smutne oraz ciche to miejsce. Porozglądaliśmy się trochę. Weszliśmy do cerkwi i zaczęliśmy iść lekkim zboczem, wzdłuż pasma na które będziemy wchodzić. Annie się wydawało że omijamy Lackową i tak to miało wyglądać. Mieliśmy to szczęście, że za Lackową było słońce, a sam szczyt był lekko zamglony. Ciekawy wizualne efekt powstał z tej mieszanki, który można zobaczyć na zdjęciach.
|
My wyszliśmy ale pejzaż za nami już nie |
Po dłuższej chwili idąc ciągle droga polną, dochodzimy do czerwonego szlaku, który nas poprowadzi bezpośrednio na szczyt. Wychodzimy z młodnika, a wchodzimy do starszej części lasu. Tutaj mamy już jesień z gołymi drzewami i burymi liśćmi na szlaku. Mijamy wspomnianą wcześniej przełęcz Pułaskiego i mniej więcej od tego momentu zaczyna się najpierw łagodne podejście, które z czasem robi się coraz bardziej strome.
|
Przełęcz |
|
Niełatwe podejście |
|
Im dalej w las tym gorzej |
|
Już po...mieliśmy dość |
|
Widoki po przeciwnej stronie |
Lekkie wypłaszczenie i znowu mocne podejście z luźnymi kamieniami. I tak to trwa, aż osiągnie się wysokość ok. 950 m n.p.m. Na tej wysokości wchodzimy w lekką mgłę. Szlak skręca 90 stopni w prawo i od tej chwili mamy najprostszą część szlaku.
|
Spacerek |
Idziemy wzdłuż stromego zbocza porośniętego drzewami. Mgła ogranicza widoczność na tutejsze dalsze widoki. Po krótkiej chwili dochodzimy do szczytu i grupki osób, która weszła od strony zachodniej. Mamy kolejny szczyt KGP. Lackowa 997 m n.p.m.!💪😊
|
Mamy go |
Szczyt pokryty lasem więc nawet nie doszukiwaliśmy się ładnych zdjęć tutejszych krajobrazów. Chwila odpoczynku i posilenia się, ale wilgoć we mgle i chłód nieco nas wyziębił. Wracamy. Kierujemy się tym samym szlakiem, którym tutaj wchodziliśmy.
|
Schodzimy |
Niestrudzeni rodzice z małymi dziećmi, których spotkaliśmy jeszcze przed godziną 15 na najbardziej stromym odcinku podejścia, będą z nimi schodzić już po zmroku! 😲👍 Aby trochę sobie urozmaicić zejście, zmieniliśmy szlak na drogę leśną skręcając na nią wcześniej niż to miało miejsce przy podejściu. Przygody, które nas na nim spotkały były całkowicie niezamierzone. Szlak piękny w lesie, poprzecinany co chwilę strumieniami. Po przejściu piątego czy szóstego, przestałem z Anną liczyć. Po pół godzinie doszliśmy do cerkwi, a po kolejnych kilku minutach wróciliśmy do samochodu, planując kolejne przygody.
|
Strumieni było co niemiara |
|
Kapliczka |
Kliknij w link: Zobacz film
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz