2021/10/17

Słowianka i Abrahamów

Ładna pogoda zawsze poprawia nam humory

"Angażuj 100 procent w teraz...bo to wszystko co masz" Nimsdai Purja

Łukasz:

Zawsze gdy pojawialiśmy się z Anną w naszym pensjonacie w Żabnicy, właściciel wspominał o Słowiance i o pięknych widokach, które w rejonie tej stacji turystycznej można zobaczyć. Natomiast wcześniej mój kolega Piotr, często opowiadał o szlaku, który przecina Słowiankę i Abrahamów i który jest jednym z piękniejszych szlaków zejściowych w tej części Beskidów. Nadarzyła się okazja zobaczyć to wszystko o czym słyszeliśmy na wspólnej wyprawie z właścicielem pensjonatu panem Jerzym oraz Piotrem i Zuzanną. 

Słyszycie szum strumienia? 

Wymarzona pogoda do fotografowania 

Przyjaciel Anny

Widokówkowe zdjęcie

Jesień 


Zaczynamy od małego parkingu blisko szlaku czarnego w Żabnicy Skałka. Z tym, że nie kierujemy się szlakiem, a kierujemy się ulicą Płone. Idziemy grupą, która z czasem wyciąga się i wyciąga, aż zostajemy nieco z tyłu. Z początku idziemy w lesie, który po jakimś czasie znika na rzecz osiedla domów miejscowych. Położenie na pewno nie jest przypadkowe. Domy rozsiane są na zboczu z którego roztacza się jedna z piękniejszych panoram na których było nam dane pobyć. Poruszamy się wzdłuż drogi i podziwiamy to spokojne osiedle. Widok urzekający i hipnotyzujący. Asfalt się kończy na rzecz drogi gruntowej, która wije się między zabudową. Cały czas kierujemy się na Suchy Groń. W rejonie, ale trochę wcześniej przystajemy na mały odpoczynek, dalej podziwiamy piękno tych gór i jesiennych barw korony drzew. 

Ewidentnie pogoda petarda 

Kolega mnie też polubiał

Hasło ponadczasowe i uniwersalne 

Teraz kierujemy się szlakiem czerwonym na Słowiankę, który jest częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego. Szlak prosty. W ogóle nie nastręcza problemu. Po jakimś czasie dochodzimy do stacji turystycznej Słowianka. Kilka zdjęć i idziemy dalej, nawet nie wchodząc do środka. Mijamy to miejsce i kierujemy się na stację turystyczną Abrahamów. Szlak również prosty, trochę mokry i biegnie głównie w lesie. Wychodząc na Abrahamów, znowu mamy do czynienia z nieziemskim widokiem, który roztacza się z tego miejsca. Można by tu zostać na wieki. Wchodząc do stacji turystycznej, podzielamy zdanie naszych towarzyszy wyprawy. Miejsce o olbrzymim potencjale, ale wydaje się niewykorzystane na miarę swoich walorów widokowych. Zatrzymujemy się tutaj na frytki i wino grzane :) 

Jesień widoczna gołym okiem 

Nasza krótka przystań 

Słowianka 

 

Abrahamów 

Kolejny etap to delikatne podchodzenie pod szczyt Abrahamów. Od tego momentu schodzimy już tylko w dół. Co jakiś czas wychodzimy na trawiaste hale do wypasu owiec, z których mamy widoki do uchwycenia. Pomału kończymy naszą wspólną, okazało się całodzienną wycieczkę. Czas się pakować. 

Prawdopodobnie Prusów 

Szczęśliwość
Anna:

W planie miałam Słowiankę, do której ciągnęło mnie po Rysiance. Jak się okazało, to nie miał być jedyny szczyt na dzisiejszej trasie. Abrahamów nie zachęcał mnie swoją nazwą, ale miał swoje niespodzianki na górze.  Ponadto dopisywała nam pogoda. Słońce prowadziło nas coraz wyżej i już przy pierwszym wzniesieniu mogliśmy podziwiać piękne panoramy. Okolica była tak cicha i nieturystyczna, że aż miło! Żadnych ludzi wokół oprócz naszej dość licznej ekipy. Podejście wymagało ode mnie jak zwykle żółwiego tempa, ale przynajmniej mogłam schować się za obiektywem;) 

Jesienne klimaty 


Jesienne kolory 

Po godzinnym spacerze znaleźliśmy panoramę z obłędnym widokiem na otaczające nas góry i jeszcze nieodkrytą Romankę. Od razu zaczęłam myśleć kiedy tam się udamy:) Póki co rozkoszowałam się ciszą i promieniami słońca, aż ni stąd ni zowąd .... przyleciał motyl i zawładnął mną całą. Wystarczająco długo posiedział, aby zostać utrwalonym z różnych perspektyw. Coś podjedliśmy z naszych zapasów i leniwie ruszyliśmy dalej.

Anna ma wszędzie swoich znajomych 
 

Łukasz próbuje ustawić odpowiedni kadr

Romanka


Jesień aż kłuje w oczy

Piękne widoki nas dopadły 




Ściana drzew



Natura walcząca



Słowianka miała jakiś punkt z gorącą herbatą, do którego nie weszliśmy, tylko udaliśmy się w poszukiwaniu polany odpowiedniej na podziwianie widoków. Takie zaciszne miejsce łatwo odnaleźliśmy. Za to trudniej było się zebrać, gdy rozłożeni na trawie pochłanialiśmy promienie słoneczne. Po chwili spaceru natknęliśmy się na prawie zapomnianą knajpkę - przynajmniej takie sprawiała wrażenie -  z dobrym grzanym winem i frytkami. Była to właśnie stacja turystyczna Abrahamów.  Taras tego miejsca oferował cudowne widoki, więc trudno było nie skorzystać. 

Piękna Lipowska i Rysianka
 
Nie da się ukryć że to my

Coś dla wzmocnienia 

Dalszy etap obejmował bardzo długą drogę powrotną (ponad 2 godziny) Szlak prowadzący w dół okazał się momentami dość kamienisty i trudny. Ale warto było spędzić cały dzień na łonie przyrody, która na tej trasie pozostaje wciąż prawie niezakłócona przez chmary ludzi. 

Tam też kiedyś będziemy 

2 komentarze:

  1. Zuza i Piotr pozdrawiają i potwierdzaja powyższą pięknie opisaną relację. Jesień w górach to piękny czas. Przyjemnie powspominać wspólną wyprawę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszymy się, że nasza relacja z wyprawy Wam się spodobała:)I zapraszamy do dalszego komentowania i dzielenia się wrażeniami na blogu! :)

    OdpowiedzUsuń