2021/10/16

Rysianka jesienią

Mamy szczęście do napotykanych fotografów 

"Wolność jest wtedy, kiedy zajmujesz się czymś, co nie jest związane z jedzeniem, spaniem, z ubieraniem się. Tam wszystko zależy ode mnie, nawet to, gdzie postawię nogę. Ja wiem, że każdy człowiek zostanie przez ten świat materialny zniszczony" A. Zawada (o górach)

 Anna:

Rysianka to było wyjście w poszukiwaniu prawdziwej Złotej Polskiej Jesieni. Drzewa mieniące się w tysiącach odcieni to niekończący się motyw zdjęć dla fotografa.

Wybraliśmy szlak z Ujsołów z kilku powodów. Miało być mniej ostro pod górę, w przeciwieństwie do wejścia od strony Skałki-Żabnica. Po drugie chcieliśmy zrobić ciekawą pętelkę. Jak się okazało po początkowym spacerze w cudownym kolorowym lesie podejście było tak mocne, że długo szukałam oddechu;)

Jesień w pełnej krasie


Spadający liść... Zwiastun nieuchronnie zbliżającej się zimy


Ciężko tu bylo


Ładnie tu

Po tym trudnym odcinku wyszliśmy na dużo przyjemniejszą część trasy. Słońce tak cudownie operowało, że nie mogłam się wystarczająco nazachwycać;) 

Hala Rysianka już niedaleko


Ostatnie promienie Słońca 

I w pewnym momencie wychodząc ponad ścianę lasu, roztoczyły się przed nami rajskie panoramy. Gdziekolwiek nie spojrzałam, widoki były obłędne. Chciałam siąść i się nie ruszać do zachodu słońca. Jednak wiatr dmuchał tak przenikliwie, że nie było to możliwe na dłużej niż chwilę. Podejście do schroniska zajęło mi trochę czasu, bo każdy moment warty był utrwalenia.


Zmieniający się kolor




To jest ta wolność :)

Tragarz



Zmiana pogody 








Ławeczka specjalnie dla nas

W schronisku ciasno niemiłosiernie. Byłam tak zmęczona, że na chwilę przysiadłam a Łukasz ustawił się w kolejce bo bułeczkę z jagodami. Niestety nie była smaczna. Nie planowaliśmy nic więcej tutaj spożywać, bo wisienką na torcie było pójście do schroniska na Hali Lipowskiej. Tam przestaję być wegetarianką ! Proszę spojrzeć jakie pyszności tam serwują. Pisząc o tym miejscu, znowu bym się tam udała:)

Przekąska na Hali Lipowskiej


Schodzenie przyniosło kolejne niespodzianki. Wystarczyło zboczyć ze szlaku i można było znaleźć takie ukryte miejsce. Kolejne obłędne widoki!


Słońce przegrywa w tym starciu 



Okno pogodowe 



Potem nieoczekiwanie szlak zrobił się stromy i zejście wymagało większej koncentracji. Czułam każdy mięsień i zaczęłam marzyć o znalezieniu dwóch odpowiednich drzew.


Strome zejście 



Słońce chyliło się ku zachodowi i dawało taki piękny spektakl na niebie. W takiej scenerii Łukasz udał się na przetarcie szlaku i po chwili wisieliśmy już w naszym hamaku podziwiając zjawiska przyrody wokół nas. Wykorzystaliśmy każdą chwilę tego pięknego dnia!



Na hamak zawsze znajdziemy czas

Łukasz:

Ta eskapada to kontynuacja wyprawy przez hale, która miała miejsce kilkanaście miesięcy temu. Wtenczas wchodząc od strony Żabnicy, doszliśmy do Hali Lipowskiej. Chociaż do Hali Rysianka brakowało nam może 10 minut, nie mieliśmy już pary na dalsze podboje. I tu właśnie zaczyna się nasze kolejna historia. Tym razem znając już weście od strony Hali Boraczej i zejście do niej od strony Lipowskiej. Chcieliśmy wejść do Rysianki, mniej uczęszczanym szlakiem. I nie palcem po mapie, ale przejeżdżając przez miejscowość Ujsoły, natrafiliśmy na takową możliwość. Pisząc bardziej precyzyjnie to chodzi tu o Złatną Hutę, czyli miejscowość za Ujsołami. Mamy do dyspozycji duży, szeroki i bezpłatny parking. Nie mając już miejsca, zatrzymaliśmy się na jego środku, aby nikomu nie utrudniać wjazdu i wyjazdu z niego. Pamiętać należy, że chwilę wcześniej znajduje się parking płatny i kończy się on po minięciu z prawej strony mostu na rzece Bystra, więc patrzmy gdzie zostawiamy samochód. Zaczynamy iść szlakiem czarnym od strony ruin Huty Szkła. Można tu przeczytać ciekawą historie tego miejsca i jej rozwój poczynając od XIX wieku. 

Huta


Przeprawa

Początkowo szlak to asfaltowa droga, pomału pnąca się do góry. Po lewej strony mijamy wiaty turystyczne, które pięknie komponują się wokół szemrzącego potoku. Po pewnym czasie dochodzimy do mostu zbudowanego z drewna, zakładam na potrzeby tutejszego przemysłu drzewnego:( 

Nieustraszona Anna


Jesienny pejzaż 

W tym momencie mamy typowy szlak... nieco błotnisty i wypełniony kamieniami. Po krótkim odcinku dochodzimy do szlaku żółtego. Od tej pory trzymamy się go. Od razu czeka nas mały urokliwy most nad strumieniem, a zaraz za nim ostra górka. 

Jedyne wymagające podejście 
 
Wymagało to od nas trochę wysiłku, ale poradziliśmy sobie z nią koncertowo. Kilka kroków za nią dochodzimy do granicy ze Słowacją.  

 

 

Trochę błotka 

Trzy Kopce 



Tutaj ponownie zmieniamy szlak, ale tym razem na niebieski, biegnący wzdłuż granicy. Kierujemy się na Trzy Kopce. Szlak pnie się zmiennie. Raz z większym, raz z mniejszym nachyleniem.  Po ponad godzinie docieramy na miejsce. 

Wyżej 


Niżej, ale wciąż razem


Jedno z naszych miejsc

Zdążyliśmy ochłonąć idąc tutaj, gdyż ostatni odcinek nie jest forsowny, więc robimy krótką przerwę na zdjęcia i znowu w drogę. Tym razem obieramy za cel czerwony szlak GSB, który prowadzi bezpośrednio na halę Rysiankę. Początkowo tracimy wysokość, aby nieco dalej odrobić z nawiązką już na hali. Anna oczywiście w rejonie Rysianki w siódmym niebie. Nawet nie chciała dojść pod schronisko, tylko wyciągnęła aparat i chciała już tam zostać. Siedliśmy na pierwszej napotkanej ławce i chłonęliśmy ostatnie promienie słońca. 

Współczesny myśliwy 
 
Wpatrzeni w siebie

Musieliśmy wejść choć na chwilę do schroniska. Kuchnia podobno nie rozpieszcza i lepsza na Lipowskiej, więc zacisnęliśmy pasa i na odchodne kupiliśmy słynne bułki z jagodami...pewnie świeże są zdecydowanie lepsze. 

Schronisko na Rysiance
 
Słynna bułka z jagodami 


Umówiliśmy się na Lipowskiej ze znajomymi, więc nie każąc im dłużej na siebie czekać, poszliśmy na halę obok. Udało nam się spotkać i dzięki Zuzannie i Piotrowi, mogliśmy spokojnie siąść i nasycić się wyśmienitym obiadem. Kuchnia jak zawsze najwyższych lotów. 

Na ząb 


Wewnątrz cieszymy się bardziej niż na zewnątrz 

Po godzinie 16, pomału zaczęliśmy schodzić bezpośrednio z Hali Lipowskiej niebieskim szlakiem, a później żółtym. Zgodnie jeszcze ze znakami przy schronisku, szlak wymaga dużej uwagi. Po kilkunastu minutach szlak robi się stromy i przy niesprzyjających warunkach może być niebezpieczny, więc zalecamy ostrożność. 

W międzyczasie znaleźliśmy jeszcze miejsce na mały hamaczek, aby nacieszyć się zachodem słońca. 

Gdzieś tam będzie hamak


Miło odpocząć 



Widoki w pierwszym rzędzie 

Miejsce na biwak 

Po dojściu do czarnego szlaku, droga staje się nam znana. Dochodzimy w coraz to większym zmroku do parkingu, ale przechodzimy go pod namową Anny. Znaki przekonały nas do pójścia wzdłuż rzeki do kaskad rzecznych. Piękne miejsce dla amatorów kąpieli, a na końcu kolejna wiata turystyczna dla amatorów rożna. Polecamy to miejsce. Wracamy, aby nabrać sił do jutrzejszej przygody. 

Kliknij i zobacz nasz film

Nasza trasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz