2021/06/05

Jagodna - Korona Gór Polskich

Cudowny bezkres

 "Chyba odkryłam, że mam trzy powody, dla których się wspinam. Pierwszy: uwielbiam być blisko Natury i odczuwać wspaniałość gór. Nie możesz ich doceniać, patrząc na ich zdjęcia w domu, musisz ich prawdziwie doświadczyć." 

W. Rutkiewicz 

Anna:

Jagodna była dla mnie wielką niewiadomą. Celowo nic nie oglądałam, bo chciałam aby mnie zaskoczyła. Droga prowadząca od Dusznik Zdroju wprawiła mnie zachwyt od samego początku.

Dziewiczość, potęga lasów iglastych biegnących w nieskończoność. Takiej malowniczości jeszcze nie widziałam. Z pewnością nie w takich rozmiarach. Tutaj to jakby klimat Alaski, brakowało tylko łosi 😉 W takim uniesieniu dotarliśmy do naszego miejsca docelowego czyli Schroniska Jagodna. Już z zewnątrz można odczuć niepowtarzalny klimat i atmosferę. Jak będzie naprawdę przekonamy się niedługo. Póki co wchodzimy do lasu - tego który pokrywa góry po bezkres, tego który swoją gęstością zawładnął moim sercem - i spokojnym szlakiem idziemy przed siebie.

Na coś się zanosi

Ziemię pokrywa mrok

Jest to szeroka droga w lesie, która przyciąga mnóstwo osób ze względu na spacerowy charakter. Tutaj naprawdę nie można się zmęczyć. Chodzi o nieśpieszne nasycanie się przyrodą i krajobrazem. Wędrówka zajmuje niewiele ponad godzinę. Nagle wyłania się ponad wierzchołkami wieża widokowa. Sprawia wrażenie nie za wysokiej. Dopiero podejście tuż pod nią zmienia perspektywę. Dziękuję za wejście 😉 Łukasz przejmuje aparat i wspina się po krętych schodach na górę. Widoki z tarasu będą dla mnie niespodzianką.

Konstrukcja wątpliwie komponuje się z otaczającymi lasami

Naturalne środowisko życia Łukasza 

 Kwestia gustu

Chmury rzucają zajączki

 

Wracając tą samą trasą wypatrujemy dwóch drzew z odpowiednim widokiem. Gdzieś tam w zaroślach dostrzegamy prześwit z piękną panoramą na pasma górskie. Trzeba było się przedrzeć przez krzaczki, ale za to byliśmy poza zasięgiem ludzi. Cudowne bujanie i zasłużona drzemka. Gdy usłyszeliśmy grzmoty, stwierdziliśmy, że jednak powinniśmy zwinąć - choć z dużym bólem serca - naszą cudowną miejscówkę.

Drugie naturalne środowisko Łukasza 

Okolice naszego hamaku


Czy można się przyzwyczaić do wszechobecnej wycinki we wszystkich naszych podróżach? 

Niebo nad nami robiło się coraz ciekawsze. Pierwsza kropla deszczu spadła, gdy doszliśmy do auta. Idealne wyczucie czasu 😊

Okolice miasteczka Spalone


Sielsko

Natomiast w schronisku gigantyczna kolejka. Mijające nas osoby z obsługi wraz z potężnymi porcjami różnorodnych dań tak apatycznie przyrządzonych, sprawiają że aby nie paść z głodu musimy czym prędzej... wyjść. Wiemy jednak, że tam wrócimy, bo widok tych potraw nie daje nam o sobie zapomnieć. I tak właśnie robimy. Następnego dnia w południe meldujemy się na posiłku. Wrażenia obłędne 😉

Danie Anny

Piec kaflowy, książki i dobre jedzenie

I wystrój 

Po drodze na skraju lasu wypatrzyliśmy takie miejsce widokowe, że zgodnie stwierdzamy, że każde nowe przebija to poprzednie. Przed naszymi oczami roztacza się nieprawdopodobna panorama na czeskie góry a my jesteśmy jedynymi istotami w okolicy. Pokusiłam się nawet o filmik utrwalający ten majestatyczny pejzaż.

W oddali czeskie góry 
 Łukasz:

Najwyższy szczyt Gór Bystrzyckich to Jagodna 977 m n.p.m. i to tam dzisiaj was zabieramy. Zatrzymujemy się na bezpłatnym parkingu koło klimatycznego schroniska Jagodna. Stamtąd niebieski szlak prowadzi nas szeroką szutrową drogą w lesie z delikatnym wzniesieniem. 

Historia byłych i obecnych mieszkańców Spalonej 

Wygodnie ale i nudno

Gdzieniegdzie takie

Droga aż po horyzont

A na końcu to...wieża 

Szlak w pewnym momencie schodzi z drogi na wąską ścieżkę, ale można się trzymać drogi i skręcić w lewo chwilę wcześniej. Nie ma tutaj więcej utrudnień. Dochodząc na wysokość 950 m n.p.m. możemy doszukiwać się widoków między drzewami. Idzie się ponad 1.5h w jedną stronę i dochodzi do wieży widokowej. 

Nie da się ukryć...byliśmy 

Wieża stalowa z podestem na najwyższej kondygnacji. Annę zostawiłem z nowopoznanymi turystami, a ja zacząłem się na nią wspinać. Widoki na dodatkowych 23 metrach wysokości robią wrażenie. 

Widoki z wieży 








Zrobiłem kilka zdjęć i wróciłem do Anny. U podnóża znajduje się wiata turystyczna i kilka siedzisk przystosowanych chyba dla rowerów. Pieczątka ze szczytu znajduje się w schronisku. O czym niektórzy nie wiedzieli i bezskutecznie szukali pod przysłowiowym kamieniem. Chwilka na posiłek i wracamy. Szczyt z poziomu "0" niczego więcej nie oferuje, wiec idziemy do schroniska na obiad. 

Anna z lotu ptaka

Jeszcze wcześniej rozbijamy hamak i odpoczywamy po intensywnych dwóch dniach. 

Hamaczkowy dzień 


W godzinach popołudniowych zaczęło nam grzmieć nad głowami. Nas to wystraszyło, ale matek z dziećmi nie za bardzo. Niektórzy dalej parli do góry. Po dojściu pod Schronisko Jagodna, okazało się że w środku było tak wielu ludzi i taka długa kolejka, że sobie ją z nie smakiem podarowaliśmy. Odbyliśmy tylko pieczątki i pojechaliśmy do Kudowy - Zdrój na obiad. 

Świetne miejsce 
 
Tu byliśmy 

Następnego dnia to Anna wymyśliła powrót do schroniska na rekonesans. Doszły nas słuchy o super racuchach, więc nie mogliśmy nie skorzystać. Przed tym jeszcze zawitaliśmy na super piękną polanę z widokiem na góry po stronie czeskiej. 

Magiczne miejsce 

Coś od życia nam się należy 

Zjawiliśmy się w schronisku Jagodna po godzinę 12 i było pusto. Opinie o racuchach nie były przesadzone. Pyszne i jedyne w swoim rodzaju. Najlepsze jakie do tej pory jedliśmy. Polecamy

Moja

Wystrój unikalny 

Łukasza jadło 

Ślad 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz