|
Kudowa |
|
Duszniki |
Anna:
Duszniki to Chopin a jak Chopin to również koncerty. Niestety jak się miało okazać na miejscu, w weekend, który tam spędziliśmy,
nie odbywały się żadne koncerty. Ale to nie przeszkodziło zarezerwować biletów na koncert Chopinowski w ....NOSPR-e. Takie ciekawe zrządzenie losu:) Nie ukrywam, że chciałam poczuć ducha Chopina przechadzającego się kiedyś uliczkami Dusznik. Przenieść się w czasie choćby na moment, mogłoby stanowić źródło niezwykłej inspiracji. Jednak póki co udaliśmy się na wyjątkowo długi spacer rozpoczynając od rynku. Bardzo malutki, ale klimatyczny. Niestety dość pustawy, ze względu na to, że całe życie przeniosło się do parku zdrojowego i znajdujących się wokół kawiarni i restauracji. Rynek ma potencjał, który na razie pozostaje niewykorzystany. Jeśli chodzi o ciekawostki, to znajduje się tam..... średniowieczny pręgierz. Stamtąd udajemy się spacerkiem do Zdroju. Początkowa część alei parku wydaje się niewykończona, ale po kilkuset metrach witają nas rzeźby słynnych kompozytorów, będące również źródłami tutejszej wody. Dworek Chopina to oczywiście centrum życia kulturalnego Dusznik. Stoi przed nim piękna rzeźba Chopina wykonana z brązu. Ponadto mogliśmy obejrzeć wystawę zdjęć z koncertów Chopinowskich. Obok znajduje się również Pieniawa Chopina. A przy niej główna Pijalnia Wód Mineralnych, w której zabawiamy nieco dłużej delektując się smakiem zdrowotnych wód i oglądając wystawę fotografii - Ukradzione dzieciństwo. Po wyjściu podziwiamy inny dom zdrojowy, który właśnie jest w trakcie renowacji oraz fontannę, którą w określone dni miesiąca można oglądać w trakcie podświetlanego spektaklu. Podobno jest to najwyżej tryskająca fontanna w Polsce! Niestety nie udało nam się dotrzeć na barwne widowisko. Postanawiamy posilić się w tutejszej czeskiej gospodzie. Knedliki prawie jak po czeskiej stronie Czantorii:) Po dobrym jedzonku idziemy jeszcze w stronę Czarnego Stawu , który zamyka jakby Duszniki z tej strony. To uroczy, cichy zakątek, który warto odwiedzić, również ze względu na dobre ryby, których nie mogliśmy już tym razem spróbować. Natomiast cieszyliśmy się otaczającą nas przyrodą i ciszą. Jeziorko, nota bene, przeurocze. Na następny dzień zostało nam do odwiedzenia Muzeum Papiernictwa. Jako miłośniczka pisania, papeterii i wszelkich gadżetów papierniczych cieszyłam się na tę wizytę. Niestety dzisiaj nie wspominam tego najlepiej. Upał, który się zrobił, noszenie maseczek generalnie nie wpływały dobrze na zapoznanie się z historią papieru i druku. Jakby tego było mało 10 minut przed czasem zamknęli sklepik, w którym miałam nadzieję nabyć nietuzinkową papeterię. Po prostu - bez komentarza. W Dusznikach interesujący jest również kościół Piotra i Pawła z amboną w kształcie.... wieloryba! Zjawiskowe!
|
Historia miasta |
|
Można pić z kapelusza ile dusza zapragnie |
|
Kwiatowa ekscytacja |
|
Mural |
|
Początki czerpania papieru |
|
Historia spisana |
|
Komnaty muzealne w starym młynie |
|
Ciekawostka |
|
Teren wokół muzeum też ciekawi |
Kudowa natomiast, to miejsce do którego chciałam bardzo zawitać. Prawdę mówiąc, nie pamiętam kiedy tam byłam. Niestety czerwiec ze swoją piękną pogodą sprzyjał tłumom. Jak wiemy, to ostatnia rzecz o jakiej marzę na wyjazdach;) Dlatego śmignęliśmy przez Zdrój i park, aby udać się na górę! My oczywiście, nawet w takim miejscu znajdziemy swoją górę, na którą będziemy wchodzić. Był to zbawienny pomysł, bo zrobienie kilka kroków w bok od parku spowodowało, że znaleźliśmy ciszę. Niesamowite a jednak. Cały ten gwar pozostał na dole. A cień drzew dawał schronienie przed nieubłaganym słońcem. Doszliśmy do Altany Miłości i spokojnie udaliśmy się na dalszy spacer. Na koniec dnia spróbowaliśmy wyśmienitych lodów w Parku Zdrojowym. Kudowa ze swoim rozmachem i rzeszą turystów, jest kompletnie inna od cichych Dusznik. Nie zmienia to faktu, że obie miejscowości należy odwiedzić, ze względu na ich historyczny charakter i klimat.
|
To już Kudowa |
|
Smakowała |
|
Kudowa - Zdrój z punktu widokowego |
|
Czas kwiatów
|
|
Piękne nutki wśród kwiatów
|
|
Widok ze szczytu
|
Łukasz:
Zacznę może od tego, że nie lubię miast. A tych turystycznych jeszcze bardziej. Mieszkam w mieście więc do miasta nie bardzo chcę wracać. Duszniki ze względu na położenie między Polanicą-Zdrój, a Kudową Zdrój mogą trochę odpocząć od turystycznej gorączki. Nie są tak oblegane i zatłoczone. Można z odpowiednim zasobem szczęścia trafić na wolny stolik i nie musieć się do wszystkiego przeciskać i czekać w nieskończonych kolejkach dosłownie do wszystkiego. Rynek pusty, opuszczony, cichy. Czas tu się zatrzymuje.
|
Rynek i my na nim |
|
Nie zachęca. Kiedyś to tu się musiało dziać |
|
Opuszczamy rynek |
Przecinamy go i kierujemy się w dół, w stronę alei Fryderyka Chopina, który prowadzi nas do tej bardziej obleganej części miasta. Mijamy kolejne fontanny, które są źródłami wody pitnej. Świetny pomysł aby typowe kraniki, przerodzić w odlane posągi osób o artystycznym zabarwieniu.
|
Oryginalne podejście do fontanny |
Idziemy dalej w stronę Dworku im. Fryderyka Chopina. Tu już mijamy restauracje i kawiarnie. Anna ma jedną czeską na oku do której wejdziemy w drodze powrotnej. Za dworkiem mamy posąg naszego polskiego kompozytora i wystawę zdjęć plenerowych uczestników konkursu gry utworów Chopina.
|
Nasz Chopin |
Dalej rozległy park i pijalnie wód. W środku za cenę plastikowego kubka możemy pić do woli dwa rodzaje wód z rozróżnieniem na wodę zimną oraz ciepłą.
|
Samo zdrowie |
|
Park zdrojowy skąpany w słońcu |
Na samym końcu i tylko dla wytrwałych mamy Czarny Staw w kształcie serca i ławeczki wokół niego. O restauracji nie będziemy się wypowiadać.
|
Historia jest wszędzie wokół nas |
|
Romantyczne jezioro |
Wracamy do naszej czeskiej restauracji wypatrzonej wcześniej. Po kilku knedlikach i kilku racuchach z jabłkiem, mamy chęć poszukać czegoś ekscytującego.
|
Nawet nie wyglądają dobrze |
Niedaleko rynku mamy kościół pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła, w którym podobno jest potwór morski rodem z opowieści Lovecrafta. Ten potwór to podobno wieloryb, która jest wkomponowany w ambonę. Robi wrażenie po wejściu do środka, ale wieloryb to to nie jest, a raczej smok morski. Oddaje to już znawcom tematyki.
|
Sami oceńcie |
|
Kościół z "wielorybem" |
Zostaje nam jeszcze muzeum papiernictwa. Bardzo ciekawe miejsce. Dostaje się w cenie biletu 22 zł za osobę, przewodnika audio i dwie wystawy. Sporo wyniosłem informacji o kształtowaniu się tej gałęzi przemysłu. Od metod wytwarzania papieru, a skończywszy na urządzeniach do badaniach właściwości. Na końcu można jeszcze zobaczyć na własne oczy, cały proces czerpania papieru.
|
To tutaj zaczynamy podróż z historią papieru |
|
Urządzenie do produkcji kopert |
|
Papier ma również swoje właściwości mechaniczne które można zmierzyć |
Kudowa Zdrój to już inna ranga. Zatłoczona, wręcz zalana ludźmi. Wszechobecne kolejki. Drogie samochody i przejeżdżające z rykiem motocykle w kółko te same. A zjedzenie w restauracji graniczy z cudem. Dopiero po kilku próbach w różnych restauracjach udało nam się wyrwać prawie z gardła stolik na posiłek. Obsługa wszystko ogarnęła szybko, ale nic dziwnego przy takie licznej klienteli, muszą działać sprawnie i szybko. Po dłuższej chwili weszliśmy na początek parku zdrojowego i znaleźliśmy się dziwnym sposobem na drodze do Altany Miłości. Miejsce widokowe, ale trasa pod górkę i pewnie to odstraszało większość przyjezdnych. Po chwili nacieszeniu się tym miejscem, schodzimy. Pojawił się znowu problem. Brak wolnych ławek. Dobrze, że starsze małżeństwo ustąpiło nam miejsca, ponieważ nawet na chwilę było by nam dane odpocząć i "rozkoszować" się chwilą przeludnienia tego miejsca. Pora kończyć
|
Kwiaty nam towarzyszą wszędzie |
|
Nawet w środku miasta trwa wycinka |
|
My w altanie miłości | | | | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz