|
To nasz znak rozpoznawczy a zarazem rytuał |
Anna:
Dwa szczyty w jeden dzień? - dlaczego nie. Już raz udało nam się taki wyczyn osiągnąć. Taki był misterny plan Łukasza na dzisiaj a ja chętnie na niego przystałam. Tym bardziej, że Chełmiec i Waligóra zaliczają się do tych niższych i mniej wymagających.
Najpierw pojechaliśmy na Chełmiec. Na parkingu pustki, z wyjątkiem auta, w bagażniku którego bawiło się dziecko! Obłęd. Stamtąd weszliśmy na szlak i od razu ujął nas krajobraz tego miejsca. Malowniczo ukształtowany teren, pełen pagórków i świeżej zieleni. Jak dla nas - idealnie, bo również pusto. Góry Wałbrzyskie od razu nas zachwyciły.
|
Piękne niebo nie zapowiadało katastrofy |
Podejście było dość spokojne. Przy szlaku znajdują się tablice upamiętniające górników tworzące tzw. Drogę Krzyżową Górniczego Trudu. Po kilkudziesięciu minutach doszliśmy do punktu widokowego z którego roztaczała się panorama na okoliczne wioseczki i kopalnię.... Od razu zapragnęliśmy udać się na te pasma górskie, które rozciągały się przed nami. I tak właśnie powstają pomysły na kolejne wyprawy:)
|
Droga krzyżowa na szlaku |
|
Wiosny tu jeszcze nie widać |
|
Miasto Wałbrzych z lotu ptaka |
|
Kopalnia widziana z góry
|
Od tego miejsca pozostał ostatni odcinek podejścia - dość wyczerpujący jak dla mnie. Wsparcie Łukasza jak zawsze bezcenne. Na górze powitało nas ....zamknięte schronisko. Nie ukrywam, że trochę to rozczarowujące, ale cóż można poradzić. Klimat jaki w nim panuje pozostanie dla nas niewiadomą. Ze schroniskiem połączona jest kamienna Wieża Widokowa. Na Chełmcu znajduje się również charakterystyczny, potężny, bo 45 metrowy krzyż milenijny oraz maszt telekomunikacyjny z ciekawą historią o której opowie już Łukasz. Zaopatrzyliśmy się w pieczątkę i rozpoczęliśmy schodzenie.
|
Złowieszcze anteny 5G? |
|
My na tle nieczynnego schroniska |
Oczywiście w planie było zrobienie pętelki. I już pierwsze kroki w dół nowym szlakiem okazały się wcale nie takim łatwym spacerkiem. Dość stromo i po kamykach - czyli zupełnie inaczej niż w drodze na szczyt.
|
Ostre zejście
|
Aż w końcu wychodzimy na naszą malowniczą polanę od której rozpoczynaliśmy wędrówkę i .... Łukasz znajduje dwa drzewa. Piękne, wiekowe drzewa. A to oznacza tylko jedno! Bujanie! :)
|
A jaki mamy stąd widok :)
|
|
Ktoś nas podgląda ;) |
|
Chciałoby się tam znaleźć |
W takiej rajskiej atmosferze pewnie spędzilibyśmy więcej czasu, gdyby nas nie .....zdmuchnęło!! Nagle spojrzałam za siebie i widok na niebie iście apokaliptyczny!!! To było z jednej strony zachwycające a z drugiej tak złowrogie, jakby za chwilę ten cyklon miał zmieść wszystko z powierzchni ziemi. Zwinęliśmy nasz hamaczek i rozpoczęła się ... sesja zdjęciowa. Nie mogłam się napatrzeć:)
|
Front |
Jedząc po drodze wypieki z lokalnej piekarni - nota bene przepyszne - udaliśmy się pod Waligórę. Na parkingu oczywiście żywej duszy nie było. Wiało już mega mocno. Zastanawiałam się czy w oku cyklonu dotrzemy na górę. Najpierw jednak wyłoniła się przed nami "Andrzejówka" - piękny budynek, do którego planowaliśmy wstąpić jak zwykle - schodząc ze szczytu. Tuż za nim skręciliśmy w prawo na szlak. Od razu zauważyliśmy piękny zakątek ze śnieżycami. Jakże cudowne to kwiaty!
|
Miły klimat w tej Andrzejówce |
|
Cyklon idzie z nami
|
Szliśmy dalej iglastym lasem i wdychaliśmy jego zapach. Podejście dość strome a po Chełmcu nie było mi łatwo. Ale mając w zasięgu wzroku szczyt, niemożliwym byłoby zrezygnować. Dlatego parłam do przodu;) Zrobiliśmy sobie chwilę odpoczynku w zadaszonym schronie na skrzyżowaniu szlaków. A potem już czekał na nas ostatni etap.
|
Przystanek |
|
Spokojne szlaki |
|
Najprawdopodobniej szukam czegoś na mapie |
W lesie i wciąż pod górę, ale udało się dotrzeć do celu czyli .... tabliczki z nazwą Waligóra! Szczyt jest zalesiony, więc nie należy się spodziewać spektakularnych widoków. Jak zobaczyłam kierunkowskaz - Andrzejówka 10 minut - to nawet się nie zastanawiałam. Zróbmy pętelkę! :) Łukasz chętnie przystał na moją propozycję, choć uprzedził, że będzie trudniej. Ha! Trudniej?! To co otworzyło się przede mną na szlaku w dół przerosło chyba nie tylko moje wyobrażenia. Zejście polegało na podpieraniu się o konary albo .... ramię Łukasza (częściej) Było to powolne, bardzo strome i wyczerpujące zejście. Najbardziej frustrujące jest to, że żadne ze zrobionych zdjęć nie oddaje stopnia trudności tego szlaku. Bardzo się starałam to uwiecznić, ale nie wiem czy się udało. W każdym razie miałam wrażenie, że nigdy nie skończy się ten zejściowy szlak. Ale ku mojemu zdziwieniu nagle wyszliśmy na prostą dróżkę tuż przy Andrzejówce. Jak się obróciłam za siebie, to zobaczyłam tylko ścianę lasu. Nikt by nie przypuszczał co w sobie kryje. Polecam ten szlak, tylko jako zejściowy. Aby zmierzyć się z sobą:)
|
Szczyt mało okazały |
|
Droga jeszcze podejściowa |
|
A tu już proste zejście ;) |
|
Ostra jazda w dół
|
|
Szlak z niespodzianką |
Nadszedł czas, aby rozgościć się w schronisku i trochę odpocząć. Wzięliśmy naleśniki z jagodami i serem. Zostawiliśmy nasze zakładki do książek i skierowaliśmy się w stronę auta, ale......... tuż obok była zachęcająca górka. Jak na nią nie wejść?! ;) Łukasz zrobił mi cudowny wyciąg i w ten oto sposób siedzieliśmy sobie na szczycie i podziwialiśmy okolicę. Na koniec sturlaliśmy się śmiejąc się jak dzieci:)
|
Niski ten szczyt, ukryty głęboko, ale podejście ma mocne |
Łukasz :
Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że plan jest ambitny, ale patrząc na wysokość i czas wejścia, szczytom trochę ubywa przez to metrów. Pierwszy Chełmiec. Szlak zielony od miejscowości Boguszów - Gorce. Zatrzymaliśmy się na oficjalnym bezpłatnym parkingu przy szlaku, oszczędzając samochód i podziwiając pagórkowate piękne polany. Pomału wkraczamy w las.
|
Cudowne pagórki |
|
Polecamy te widoki i nie sposób nie zrobić sobie z nimi zdjęcia |
Mijamy dobre kilkanaście miejsc na biesiady rodzinne przy ognisku. Szlak na tym etapie w ogóle nie nastręcza trudności. Dochodzimy do rozstai. Wybieramy żółty szlak, który idzie mocno pod górę. Dochodzimy do kilku miejsc widokowych z panoramą Wałbrzycha.
|
Gorąco albo od podejścia albo od pogody |
|
Pierwszy widok z góry |
Ostatnie podejście i podchodzimy pod tablicę informacyjna opisującą w kilku zdaniach to miejsce. Nie chcę zdradzać za dużo, ale między nami powiem, że to tu instalacja zamontowana na szczycie zagłuszała Radio Wolna Europa w latach 50-tych XX wieku. Obecnie anteny mają tu zastosowanie typowo komercyjne.
|
Mamy to |
|
Pieczątka na chusteczce higienicznej to u nas standard |
Podchodzimy pod wieżę i tabliczkę Chełmiec 851 m n.p.m. Szkoda, że nie było znowu nam dane wejść do schroniska. Pieczątka KGP, zostawiona na zewnątrz. Kilka zdjęć nas, wieży i krzyża i schodzimy.
|
Krzyż okazały |
Wybieramy szlak zielony, po przeciwnej stronie od naszego wejścia. Szlak stromy i do momentu wejścia na szlak czarny, bardzo nieprzyjemny, z powalonymi drzewami i zarośnięty. Nie polecamy. Kontynuując... obchodzimy szczyt czarnym szlakiem, aż do szlaku zielonego. Przechodzimy obok Chełmca Małego i schodzimy do szlaku żółtego, którym to szliśmy chwilę wcześniej. Po wyjściu z lasu rozbijmy hamak i delektujemy się chwilą.
|
Tak wygląda delektowanie się chwilą |
Oglądamy pobliskie trawiaste pagórki. Cudowne to miejsce. Wszystko kiedyś musi się skończyć. Chwilę później dostrzegamy ciemny front chmur na niebie. Anna u siebie to ładnie opisała. Uciekając najszybciej jak się dało, jedziemy pod kolejne wzgórze, mając nadzieję, że uda nam się przed zbliżającym nieuchronnie deszczem.
|
Nie wygląda to dobrze |
Szybko przetransportowaliśmy się do Rybnicy Leśnej, która jest oddalona od Boguszowa o 13 km. Przejeżdżamy koło kopalni melafiru. Jednocześnie współczujemy okolicznym mieszkańcom tego ryku samochodów ciężarowych transportującego co chwilę kruszec z kopalni. Dojeżdżamy pod duży parking pod schroniskiem Andrzejówka.
|
Zdjęcie nastawienia Anny do góry |
|
Anna bierze ster... ;)
|
Parking bezpłatny i przygotowany raczej na duży przypływ narciarzy. Oczywiście przechodząc koło schroniska pozwoliliśmy sobie jeszcze rzucić okiem, czy aby na pewno jest otwarty i w lepszych nastrojach ruszyliśmy na szczyt Waligóry o wysokości 934 m n.p.m. Można ten szczyt zrobić na szybko, ale zmęczyć się niemiłosiernie. Wchodzimy wtenczas tak jak stoimy od schroniska prosto w górę szlakiem żółtym, albo iść od pleców. My mając na uwadze jeszcze wstąpienie do ruin zamku Radosno, wybraliśmy szlak żółty. Mamy jeszcze szlak niebieski, ale to szeroka szutrowa droga bez klimatu.
|
Pniemy się w górę |
Z wejścia do ruin nic nie wyszło z różnych względów, ale dalej trzymamy się szlaku żółtego. Przebiega on wąską dróżką w lesie. Dochodząc do skrzyżowania szlaku mamy mocniejsze podejście. Na jej końcu - zadaszony schron turystyczny.
|
Uśmiech jak zwykle nas nie opuszcza |
Po krótkim odpoczynku dalej kontynuujemy spokojny spacer pod górę i radzimy przed szczytem nieco zboczyć ze szlaku i skręcić w prawo. Na niektórych mapach ruiny nazwane są owczarnią, które mogą mylić i dezorientować. W okolicy tych ruin był niegdyś pałacyk myśliwski rodziny Hochbergów, który powstał z inicjatywy księżnej Daisy. Tej samej, która mieszkała w zamku Książ. Dowiedzieliśmy się po fakcie, więc nieco żałujemy, pamiętając ciągle tragiczną historię księżnej. Dochodzimy do szczytu na wysokość 934 m n.p.m. i chwilę odpoczywamy.
|
To tu mamy szczyt |
|
Moja Anna szczęśliwa |
|
Szczyt jak i słupek mało okazały |
Szczyt jest zarośnięty i niczego z niego nie widać, więc nie zabawiamy tam za długo. Anna pisze się na szybki 10 minutowy szlak do schroniska. I dużo w tym prawdy. Szlak bardzo stromy. W niektórych miejscach łatwo się poślizgnąć na luźnych kamieniach. Należy być skupionym, aby się nie zsunąć. Zimą nie wyobrażam sobie ani wejścia, ani zejścia tym szlakiem. |
Szlak dla wymagających |
|
I my pośrodku tego |
Zmęczeni tym zejściem, doszliśmy do schroniska Andrzejówka na dwie porcje ostatnich zimnych naleśników. Obsługa miła i nieco rozluźniona. Zostawiliśmy swoje zakładki i zaczęliśmy wracać do samochodu.
|
Andrzejówka |
|
Nasz obiad |
|
Jesteśmy w niezłym gronie
|
O dziwo dalej deszcz nie pada, a nieopodal zobaczyliśmy bardzo ładną, trawiastą górkę i aby uszczęśliwić się bardziej, wbiegliśmy na nią z uśmiechem;) Okazała się bardzo ładnym punktem widokowym o nazwie Hala pod Klinem. Widać z niego szczyt, schronisko i wszystkie górki w okolicy o których nie mam pojęcia. Siedząc nasyciliśmy się widokiem, rekompensując sobie wcześniejszy ich brak. Siedzieliśmy tak na trawie do pierwszych kropel deszczu.
|
Z trawiastego wzniesienia |
|
Czekamy na pierwsze krople deszczu |
|
Panorama |
|
Trasa na Chełmiec
|
|
Trasa na Waligórę
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz