|
Chcieliśmy się inhalować
|
Łukasz:
Szczawnica obok Zakopanego, Karpacza i Szklarskiej Poręby jest najbardziej obleganym miastem w Polsce przez turystów, ale w sezonie. Trzeci tydzień lutego w pandemii nie można uznać za sezon. Już dawno po feriach, które z kolei nie można uznać za prawdziwe ferie. To czas próżni w takich miejscowościach. My się w tym odnaleźliśmy. Przyjechaliśmy z Anną na kilka dni. Pospacerować, odpocząć i coś zobaczyć. Od razu wpadliśmy w wir zwiedzania okolicy.
|
Promenada
|
|
Stare i nie zadbane budynki |
Od razu rzuciła mi się na myśl słowo pustka. Ludzi w mieście jak na lekarstwo. W tygodniu nie ma tu nikogo. Nawet kawiarnie są otwarte dopiero od soboty, ale stok na Palenicę pełen narciarzy. W tej starszej części miasta, uzdrowiskowe... pusto. Widocznie przyjezdni narciarze nie odwiedzają takich miejsc za często.
|
Weekendowa kawiarnia |
Mijamy rozpadające się wille, które kiedyś stanowiły prestiż tego miasta i status rodziny lub kuracjuszy, którzy w nim mieszkali. Teraz to kupka luźno trzymająca się nie pomalowanych desek. Nikomu już niepotrzebna. Brak właściciela i chaos prawny nie pomaga temu miejscu. Szkoda, że nic się nie dzieje, a miasto wydaje się nic od lat nie robić. Czeka aż obiekty zagrażające będzie można rozebrać w imię przepisów.
|
Częściowo opuszczone a częściowo zamieszkane stare budynki |
My idziemy dalej do pijalni tutejszych wód. Mamy duży wybór. Ja wybrałem o smaku intensywnej rdzy. Anna wybiera bezpieczniej. Wrócimy tu jeszcze po baniaczek 5 litrowy do domu.
|
Antresola stanowi muzeum tego miasta |
|
Wypiliśmy i żyjemy |
Polecam płatne muzeum powyżej. Można dowiedzieć się sporo o historii Szczawnicy i osobach od których się to wszystko zaczęło. Polecamy. Koszt jest niewielki a można się czegoś dowiedzieć. Chodząc później po miasteczku, czuliśmy się jakbyśmy je trochę bardziej znali.
|
Ktoś tam był... może przyszły właściciel, który się weźmie za remont |
|
Za nami to chyba flisak |
Mieliśmy okazję trochę poznać kuchnię tego miejsca. A nawet skosztować dań firmowanych nazwiskiem pani Gessler w ramach programu z jednej z komercyjnych prywatnych stacji TV.
|
Było pyszne |
Anna:
Szczawnicę nazwałabym miejscem zapomnianych willi. Miejscem, które przegrało z historią. Miejscem, gdzie pozwolono unicestwić piękno, splendor i dzieło kilku pokoleń. Miejscem, które nie było w stanie obronić się przed zbezczeszczeniem wojennym i powojennym. Miejscem, o które nikt do końca nie zawalczył. Choć ma też odrestaurowane perełki, które warto zobaczyć. Również główna część uzdrowiska jest odnowiona i daje namiastkę tego jak było tutaj kiedyś.
|
Plac Dietla - początek spaceru
|
Przyjazd po latach, pokazał mi Szczawnicę nastawioną na narciarzy i biznes zimowy. Nic ponadto. Tak jakby w tym naszym świecie nie liczyło się nic więcej. To miasteczko na pół żywe a na pół umarłe. Gdzie po ulicach przechadzają się nieliczni ci, którzy pamiętają to miejsce tętniące życiem zdrojowym oraz ci, którzy przyjechali sobie pozjeżdżać z okolicznych stoków. Taka urokliwa mieszanka. Kolejny rok w pandemii zdecydowanie nie pomaga tej mieścince. My akurat celebrujemy ten niewielki ruch turystyczny i cieszymy się, że zwiedzając wystawę w Domu Zdrojowym możemy być sami.
|
Pięknie odremontowany budynek |
Niezawodny nos pognał nas najpierw do pijalni wód, nie wiedząc zupełnie, że jest tam wspomniana wyżej wystawa. Dzięki niej mogliśmy przenieść się w czasie i zawitać w XIX wieku, kiedy to powstawała Szczawnica Zdrój. Historia rodu.... jest przebogata i fascynująca. Potrzeba więcej czasu, aby się w nią zagłębić. My przynajmniej czytamy o niej podziwiając przepiękne zdjęcia i eksponaty umieszczone w galerii. Spędzamy tam trochę czasu, nie spiesząc się donikąd. Przemycam trochę historii na zdjęciach, które możecie zobaczyć poniżej. Nie będę się zatem powielać i pisać o tym co można przeczytać na fotografiach.
|
Muzeum malutkie ale dla nas wystarczające |
|
Kuracjusze dawnej epoki |
|
Znakomitości ze świata kultury odwiedzający Szczawnicę
|
Wychodząc uderza nas XXI wiek i doprowadzone do ruiny wille, Jakże smutny to widok, wiedząc już jak miasteczko wyglądało w poprzednim stuleciu. Wędrujemy okolicznymi uliczkami, aby zobaczyć jak najwięcej zakątków a w nich odnaleźć ślady przeszłości. Od placu Dietla, przez park Zdrojowy przechadzamy się w różne miejsca i uwieczniamy na zdjęciach ruiny jak i te pięknie odnowione miejsca. Wstępujemy do renomowanej kawiarni "Helenka" i bierzemy na ławeczkę pyszne desery.
|
Punkt centralny uzdrowiska |
|
Wyborne - francuska receptura
|
|
Nowe już się zbudowało |
|
Pomniki nie tak dawnej epoki |
|
Opuszczone czekają na lepszy czas |
|
Powiew nadziei
|
|
Wybitny fotograf
|
|
Założyciel zdroju
|
Szczególnie zafascynowała mnie historia Willi Wanda. Może dlatego, że od razu rzuciła mi się w oczy, będąc zlokalizowana niedaleko naszego miejsca. W dwudziestoleciu międzywojennym to wytworny hotel, który słynął z doskonałej kuchni.... francuskiej i wyśmienitych gości - jak Tola Mankiewiczówna. W czasie wojny gestapo aresztowało właścicielkę i jej córkę Wandę, która była torturowana przez 4 miesiące!!! a synowie zgładzeni w Auschwitz. Matce Marii udało się wrócić z obozu, ale już do nie swojej willi. Co stało się z obiema kobietami - nie znalazłam informacji :(
|
Historia mieszkańców tego domu przeraża |
Do tej willi doprowadziła nas pięknie odnowiona promenada wzdłuż rzeki. Jakże to romantyczny zakątek. Idealny na wieczorne spacery w świetle klimatycznych latarenek.
|
Ostrzeżenia dla turysty |
Mieliśmy również w planie piękny szlak do Czerwonego Klasztoru, ale jak widzicie na zdjęciu powyżej nie było możliwości aby przekroczyć granicę. Mamy przynajmniej po co wrócić :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz