2020/12/19

Turbacz - Korona Gór Polskich - DPG

"W górach myśli przychodzą jakieś inne; nie o tym człowiek myśli że ciężko, ale że pięknie jest żyć i tak chciałby się tą przepełniającą go radością podzielić z innymi..." (autor nieznany)

Chwytając tarczę słońca ;) 
Anna:

Świt obudził nas szary i przygnębiający. Wszystko osnute mgłą i ponurością jakiej nie powstydziłby się listopad. A tutaj już końcówka grudnia przecież. Taki poranek aż prosi się o pozostanie w łóżku ze stertą książek i dzbankami pysznej herbaty. My jednak byliśmy nastawieni na wyjazd w Gorce. Marzył mi się Turbacz spowity śniegiem.

Niestety póki co o wejściach zimowych mogę pomarzyć. A przecież zimowe wchodzenie to mój żywioł.  Widząc tą szarość za oknem, przez chwilę przemknęła mi nawet myśl aby lustrzankę zostawić w domu. Zła myśl, która szybko została usunięta;) Wyruszyliśmy jak na moje możliwości wyjątkowo wcześnie, bo o .... 8!!! Haha:) Autostrada spowita w totalnej mgle nastroiła mnie na spotkanie z wielką niewiadomą na miejscu. Aż tu nagle na ostatnim odcinku zakopianki z całkowicie bezbarwnego nieba wyłoniło się .......oślepiające słońce. Zjawisko trudne to opisania. Już wtedy wiedziałam, że będzie bosko. Zaparkowaliśmy nieopodal wejścia na szlak zielony. I tak rozpoczęła się nasza wędrówka.

Nasza jedna z wielu przypinek

Pierwsze kroki w moim pełnym zimowym ubraniu. W końcu! Temperatura lekko na minusie i oczywiście ani śladu śniegu. Za to słońce obłędne. Pierwszy odcinek po małych kamieniach, jak dla mnie mocno pod górę i musiałam szukać oddechu;) Potem wciąż wspinanie się połączone ze stopniowym ściąganiem z siebie poszczególnych części garderoby! Dotarliśmy do niezwykłego miejsca dedykowanemu świętemu i doktorowi filozofii Maksymilianowi Kolbe .

Pomnik św. Maksymiliana Marii Kolbe
 

Pięknie przystrojona kapliczka wraz z drewnianymi tablicami upamiętniającymi jego postać. Cytat, który tutaj przytaczam właśnie w tym miejscu przeczytałam wraz z większym tekstem, który można zobaczyć na zdjęciach. I nagle ..... odwróciłam się i ........zamarłam. Jakby cud się stał! Jakby ktoś namalował najpiękniejszy obraz.

Tatry od strony Gorców



Stałam zupełnie zahipnotyzowana i pozbawiona słów, które oddałyby moją wdzięczność. Kontemplacja to chyba słowo najwłaściwsze. 



Chmurki szalały tego dnia

Prawdę mówiąc, mogłam już tam zostać, bo czy istniało coś jeszcze? Coś ponad to? Ale czułam, że dzisiaj może być jeszcze całe mnóstwo takich cudów natury. Wspinałam się zatem dalej i dopiero później zdałam sobie sprawę, że tego dnia kijki pozostały przytroczone do plecaka. Pierwszy raz bez kijków i bez "windy" Łukasza;) Taki dzień ! 

Zadowolona para


Nos w mapie

Anny prawie nie widać

Podejście pod samo schronisko również było dość mocne i jak to dzisiaj w śliskim błocie. Błotko jak już wiecie lubię, ale niekoniecznie cała w nim się taplać;) W każdym razie udało się nie odznaczyć swojego ciała w tej mazi. Byłam już tak głodna, że ledwo wdrapałam się pod obelisk, który stanowił niezbity dowód, że Turbacz został zdobyty. 
 
Szczyt
 


I tam przed nami odmalowała się niezwykła panorama na Babią Górę, którą to pokochałam miesiąc temu i Pilsko, które również oddało mi trud wspinaczki niezapomnianymi pejzażami. Dzisiaj mieliśmy przed sobą te szczyty, tak ostro zarysowane, ze świadomością, że czujemy się tutaj jak w domu. I te góry, najwyraźniej również to czują.

Babia Góra 



Nie muszę mówić, że miałam w planie zjeść wszystko co oferuje schronisko. Byłam potwornie wygłodniała, gdyż przygotowałam się na pyszny posiłek owiany już legendą - pamiętam opowieści Łukasza, z obiadu, który tutaj pochłonął. Niestety na ten pyszny makaron musielibyśmy czekać dłużej a była już 15-ta, więc nie chciałam przedłużać naszego pobytu tutaj. Zostaliśmy przy pierogach z jagodami! W grudniu smakowały wyśmienicie! Do tego domowe ciasto  dwojakiego rodzaju - bo i sernik i szarlotka . Herbata z sokiem malinowym uzupełniła mój poziom cukru ;) Pepsi niestety nie była w stanie zastąpić coli. No i...... nawet najpyszniejszy posiłek nie będzie smakował tak samo z papierowych talerzy jak z ceramicznych, Niestety takie mamy trudne czasy, że inaczej nie można:(

Schronisko pod Turbaczem 

Co tam musi się dziać na dole...

Obiadek z napoczętym podwieczorkiem 

Zrobiliśmy sobie fotkę machając do kamerki umieszczonej na dachu schroniska i udaliśmy się w drogę powrotną. Ja wrzuciłam turbo doładowanie - po takim posiłku i schodząc przecież z Turbacza;) Zachodzące słońce rozpieszczało moje oczy, więc korzystałam z tej scenerii zatrzymując się co jakiś czas, aby nasycić się na dłużej. 

Pomału zachód 

A potem już było tylko światło z czołówki i odgłosy towarzyszących nam zwierząt. Czułam się bezpiecznie podwójnie - z moim Łukaszem i niewidzialnymi przyjacielami, które w razie czego by nas ochroniły. 

Ps. Dzisiaj był dzień szczególny, gdyż pierwszy raz zostawiliśmy nasze firmowe zakładki w schronisku. Będziemy brać je ze sobą na każdą wędrówkę. Mam nadzieję, że kiedyś będą towarzyszyć wam podczas  czytania.

Noc nas dopadła 

Łukasz:

Późna jesień i tylko ośmiogodzinny dzień sprawił, że wybraliśmy dość krótki szlak zielony zaczynając z bezpłatnego parkingu za ostatnimi wyciągami w Nowym Targu na ulicy Osiedle Oleksówki. To kolejny szczyt z Korony Gór Polskich, który chcemy zdobyć i zakosztować wspaniałych dań w schronisku na Turbaczu. Miałem przyjemność tam być blisko rok temu i mi się podobało. Ruch i zgiełk był wtenczas przeokrutny, ale daniom nie można było niczego zarzucić. Przygotowani i zmotywowani w ten słoneczny dzień "rzuciliśmy się" do wejścia. Minęliśmy mostek nad rzeką Kowaniec i szlak mocno i mało przyjemnie pnie się do góry.

Poranne przymrozki

 

Pierwsze 120 metrów przewyższenia mało zachęcające, ale szlak po pokonaniu pierwszych przeciwności, widocznie obniżył poziom. Na wysokości ok. 900 m n.p.m. robi się ze szlaku spokojny spacer. Doszliśmy do pomnika  św. Maksymiliana Marii Kolbego. Tu doznaliśmy szoku wizualnego. Widok, który ujrzeliśmy zaparł nam dech w piersiach.  

  

Od tego miejsca towarzyszyła nam panorama na pobliskie Tatry i miejscowości poniżej. Dosłownie co chwilę zatrzymywaliśmy się na kolejne zdjęcia. Przed szczytem Bukowina Waksmundzka, mamy piękne miejsce z zamkniętym domkiem na polanie na której Anna stwierdziła, że się stąd nie rusza. 

Było pięknie 

Zachwyt w oczkach

Po kolejnych kilku chwilach, nasz szlak połączył się ze szlakiem niebieskim, a później żółtym. Ostatnia prosta do schroniska to wąska dróżka, błotnista i nieco ośnieżona. Ominęliśmy schronienie, aby świętować po zdobyciu szczytu a nie przed. Po niespełna 10 minutach dotarliśmy pod obelisk i najwyższy szczyt Gorców. Stąd również ukazał się nam piękny widok. Dodatkowo zobaczyliśmy Babią Górę na której nie tak dawno byliśmy i Pilsko na które wchodziliśmy latem. Wracamy. Tym razem do schroniska. Pamiętam jeszcze rok temu ten gwar i tłok, a tu okazało się że nikogo nie ma. Kilkoro turystów przed budynkiem. W pomieszczeniu gdzie jeszcze rok temu ludzie "zabijali się" o wolny stół, teraz pusto i cicho. Stoły uprzątnięte pod okna. W sali kominkowej tylko dwóch turystów i jeden śpiący na ławce. Poczułem się jak na dworcu PKP. Zamówiliśmy pierogi z jagodami i dwa kawałki ciasta. O godzinie 14.40 podano do stołu. 

Wygląda lepiej niż smakuje. Lepsza szarlotka
 
Nasza zakładki na zaszczytnym miejscu 
 
Świątecznie, ale cicho

Za godzinę zapada zmrok. Nie zdążymy wrócić. Moglibyśmy poczekać na super smakowity makaron z suszonymi pomidorami i szpinakiem, ale wtedy 20 minut oczekiwania wydawało nam się  wiecznością. Wracamy. Na Bukowinie dopada nas zachód i piękne kolory słońca nad horyzontem. Te widoki nam towarzyszą, aż do nocy. 

W nocy wyciągamy czołówki i pomału schodzimy do samochodu. Jeszcze jedno wydarzenie miało miejsce tego dnia. Po włączeniu świateł samochodu i chęci odjechania, zobaczyliśmy na końcu małej polany psa albo wilka. Szedł, ale w momencie przystanął i zaczął patrzeć się na nas. Odjechaliśmy. 

Kliknij link: film 

A oto co jeszcze można spotkać na szlaku i jakie widoki nam towarzyszyły:

Błękit nieba wyjątkowy





Znikające lasy

Chatka przy schronisku

Widok ze schroniska






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz