2020/11/01

Wciągające bagna

Ścieżka w nieznane
 Łukasz:

To nic innego jak ścieżka dydaktyczna Doliny Białej Przemszy. Można powiedzieć, że kontynuujemy poszukiwania rzeki Białej Przemszy z przygody jaka nas spotkała kilka tygodni wcześniej na Pustyni Błędowskiej. Przyjechaliśmy od strony miejscowości Laski. Myślałem, że podjedziemy bliżej miejsca docelowego, lecz nie zachwycał mnie przejazd samochodem przez las.

Kłóci się to z jakimkolwiek poszanowaniem tego terenu i przyrody. A więc zaparkowaliśmy przed lasem na parkingu i zgodnie z GPS, mamy do przejścia jeszcze 2 km. Zawsze to dodatkowy odcinek dla naszej kondycji i zdrowia. Przeszliśmy może 200 metrów czarnym szlakiem rowerowym, a tu z naprzeciwka jedzie samochód. Nie były to żadne służby leśne, lecz zwykły samochód cywilny. Trochę zbulwersowani takim zachowaniem osób, poszliśmy dalej. Przy drugim i trzecim samochodzie, wyrobiliśmy sobie zdanie o tym miejscu i o tych ludziach. Osoby wjeżdżają SUW-ami, parkują na leśnej ścieżce i zaczynają piknik. Nawet nie chce im się przejść 100 metrów. Skandal! Domorośli grzybiarze, wychodzą ze swoich samochodów i zaczynają przy swojej rurze wydechowej zbierać grzyby. Życzymy im smacznego! Po pewnym czasie, mieliśmy uczucie chodzenia po ruchliwej drodze, a nie leśnych ostępach. Ludzie nic sobie nie robią z zakazów i nakazów. Po pół godzinie doszliśmy wreszcie do naszych tytułowych bagien i ścieżki dydaktycznej. Szlak jest oznaczony dość kiepsko, ale przy lekkim wysiłku można dostrzec znaki na drzewach. Kładka trochę zaniedbana i śliska sama w sobie. Nawet ładne miejsce i patrząc na ilość mijanych ludzi nie jest to tylko nasze zdanie. Schodząc z niej mijamy z prawej strony rozlewiska Białej Przemszy. Znalezienie jej nie było tak trudne jak na pustyni :) Pięknie musi być tu wiosną. Dochodzimy do pierwszej wieży widokowej. Oczywiście wspinamy się bez mrugnięcia. Widoki jak najbardziej warte chwilowego wysiłku. Poniżej mała wiata na spożycie posiłku i chwilowy odpoczynek. Kierujemy się na drugą wieże. Co nas zaskoczyło to las. Rzadki, bez chaszczy i porośnięty zielonym mchem. Idzie się po nim jak po dywanie w pokoju. Takim lasem można iść na przełaj bez żadnego wysiłku. Po zdobyciu kolejnej z wież, kierujemy się na południowy zachód, aby nieco się zgubić. Dochodzimy do niebieskiego szlaku rowerowego. Idziemy nim trochę, ale ze względu na piach zbaczamy w lewo ponownie w las. Mając nos do przygód, kierujemy się nim jak przewodnikiem. Nigdy nas nie zawiódł i tym razem również.... Po niemałym zaskoczeniu wracamy do naszej drogi i szlaku, który obraliśmy. Wracamy do samochodu. Czas kończyć tą podróż leśno-miejskim szlakiem :| 

Anna:

Las nas wzywa za każdym razem, gdy tylko mamy możliwość ucieczki z miasta - tak można powiedzieć i nie będzie się to mijać z prawdą. Tym razem zostałam zabrana w jakieś nieznane mi miejsce, a przynajmniej cel naszej jazdy autkiem został przede mną sprytnie ukryty. Wysiedliśmy w środku lasu i poszliśmy przed siebie. Mijające nas auta były dla mnie czymś nie do zaakceptowania. W lesie! Totalny brak szacunku dla przyrody. Przejaw totalnej ignorancji. Ale przecież nie pojechałam na wycieczkę, aby się denerwować;) Drewniana ścieżka nad bagnami okazała się ciekawym przejściem. Nie wciągnęło nas, dzięki czemu mogę pisać te słowa:) Zapuściliśmy się dalej w las i dotarliśmy do dwóch platform widokowych. Przypuszczalnie te tereny robią wrażenie na wiosnę albo prawdziwą zimę. Niestety tego dnia światło nie było najlepsze i w związku z tym nie udało się uchwycić spektakularnych widoków. Nie zmienia to faktu, że spacer się udał.

Biała Przemsza i my


Widok z platformy

Potwór, którego na szczęście nie widziałam


Panorama


Ślad naszej trasy

Kolory jesieni 


Las pełen tajemnic i samochodów 

Druga platforma już czeka

Rzadki las ułatwiał wędrowanie po mchach :) 

Dzięcioł stuka i nie daje za wygraną 


Piękny, mroczny las 


Wyśmienita pizza w drodze powrotnej:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz