2020/10/03

Wielka Rycerzowa

Bacówka z klimatem

 Łukasz:

Dzisiejsza wyprawa nie miała nic wspólnego z kolejnymi szczytami z Korony Gór Polskich. To miała być przygoda z tych - z pięknymi widokami przy jesiennej aurze. Anna, chciała poczuć jesień w górach właśnie tam. Wybraliśmy szlak żółty biegnący z Soblówki. Mieliśmy dużo nadziei związanej z tą trasą dotyczącą mniejszej ilości turystów na szlaku. Pewną wskazówką była mała ilość samochodów na drodze dojazdowej do miejscowości naszego startu. Wszystkie nasze nadzieje stały się płonne.

Parking przy kościele był dość mocno zabity samochodami. Musieliśmy podjechać trochę wyżej, aby móc zaparkować wzdłuż drogi. Parking jak i inne miejsca są bezpłatne. Żartowaliśmy, że przynajmniej będziemy mieć bliżej po powrocie. Taka ilość ludzi mogła być tylko spowodowana oknem pogodowym po deszczowych tygodniach. Pogoda była ładna, słoneczna, rześka, ale wietrzna. Szlak na Wielką Rycerzową przywitał nas z przytupem. Po przejściu kilkunastu metrów, jeszcze na drodze asfaltowej w lesie, byliśmy światkiem jak na naszych oczach dwa drzewa po sobie, złamały się pod naporem wiatru! Pierwsze dawało ostrzeżenia i łamało się na "raty". Skrzypiało i wydawało przeróżne dźwięki zanim pękło. Natomiast drugie po prostu złamało się. Las w tym miejscu wygląda tak samo jak te dwa złamane drzewa. Cienkie, długie pnie i na końcu kępka liści. Wystraszyło nas to. Nie wiedzieliśmy, które będzie następne. Czy gdzieś daleko w lesie, czy może na naszej drodze. Szliśmy z duszą na ramieniu. Po przejściu tego odcinka i po przekroczeniu strumienia, weszliśmy na błotnisty szlak pod górę. Częściowo w lesie, częściowo na otwartej przestrzeni. Lekko kamieniście. Czasami mocno pod górę. Widzieliśmy, że innym również szlak dał się we znaki. Po dość nieprzyjemnym i męczącym odcinku znowu weszliśmy do lasu. Z początku wysokiego, a później niskiego zadrzewienia. Po osiągnięcia wysokości powyżej 1000 m, nachylenie szlaku wyraźnie spadło i było dużo bardziej znośne. Dochodzimy do hali pod Małą Rycerzową. Tam to dopiero wiało tego dnia! Zrobiliśmy tylko kilka zdjęć i ukryliśmy się między drzewami. Ci wszyscy właściciele samochodów pod Soblówką teraz są tutaj;) Bacówka na Rycerzowej okazała się bardzo klimatycznym miejscem. Wokół niej jest piękna hala z dużą ilością ławek, hamaków:) i trawy dla niewymagających. Można się tu zatrzymać i zostać na wieki. Musi tu być pięknie w jakąś kiepską pogodę przy zapalonym kominku. Ale nie dzisiaj! Przez cały czas stania w kolejce, oczekiwania na posiłek, sam posiłek i krótki odpoczynek, ludzie ciągle byli i napierali. Zauważyliśmy, że schroniska chcą się czymś wyróżnić, aby móc zostać zapamiętanym przez ludzi. Niektóre, ale nieliczne stawiają na wygląd i opierają się tylko na swoim położeniu i popularności. Większa część wabi kuchnią. Ta miała w swoim repertuarze olbrzymie racuchy w sosie borówkowym. Dobrze, że nie zamówiliśmy dwóch porcji, ponieważ jedna wystarczała dla dwojga. Koszt jednej to 25 zł płatny tylko gotówką. Anna wypowie się więcej o tym oryginalnym smakołyku.

Po wyjściu i zostawieniu za sobą tego pięknego miejsca i setki osób w i koło bacówki, wchodzimy pod górkę nieopodal hali. Kierujemy się na przełaj dróżką dochodzącą do czerwonego szlaku na Wielką Rycerzową. Po wejściu na nią i kilku chwilach w lasku dochodzimy do szczytu. Wielka Rycerzowa 1226 m n.p.m. zdobyte przez nas. Szczyt chyba najmniej urokliwy z dotychczasowych. Kompletnie zarośnięty przez las z żadnym widokiem. Dłuższa chwila w tym miejscu wydaje się zbyteczna. Schodzimy od razu, ale szlakiem niebieskim do przełęczy Przysłop. Szlak wyludniony i w większości przyjemny. Czasami strome zejścia wymagają od nas większej uwagi. W pewnym momencie widzę na mapie że szlak skręca ostro w prawo, a na lewo mamy drogę polną, która może nam zaoszczędzić trochę wysiłku i czasu. Droga okazała się stroma i lekko błotnista, ale za to w szybkim tempie traciliśmy wysokość. Nieopodal udało nam się znaleźć widok i dwa drzewa. Znowu mogliśmy się rozkoszować relaksem na hamaku. Tylko my, hamak i szum halnego. Odpoczęliśmy. Ja trochę się zdrzemnąłem. Nabraliśmy siły. Chwilę dalej schodzimy i trafiamy na szlak zielony, którym idziemy do otwartej hali a później do wyrębu. Szlak zmienia się z błotnistej dróżki na asfaltową drogę. Pomału mijamy domostwa. Zejście w tym miejscu staje się trochę nudne i dość zatłoczone, porównując tego typu trasy w górach. Nasz szlak łączy się ze szlakiem czarnym przy małym betonowym mostku i polu namiotowym. Pomału kończymy naszą przygodę. Przeszliśmy w sumie 14 niezapomnianych kilometrów. Nauczyły nas one więcej, niż nie jeden weekend bycia w domu. Nauczyły nas one o nas samych..  

 Anna:

Bardzo chciałam zobaczyć Wielką Rycerzową, gdyż z opowieści znajomych wydawała się malowniczym miejscem. W końcu udało się nam wybrać. Zaparkowaliśmy tam gdzie droga się kończy i takie zakątki cenię najbardziej - dalej już tylko ściana gór. Tak jak powiedział Łukasz, już na początku powitały nas łamiące się drzewa. Zaczęło powiewać grozą w miarę jak teren się zmieniał na coraz bardziej stromy. Zaskoczyła mnie trudność tego szlaku. Nie spodziewałam się, że podejście będzie tak wymagające. Po wielu przystankach, przecież głównie na zrobienie zdjęć;) udało mi się zobaczyć chatkę schroniska. Klimatyczna z zewnątrz ale  tego dnia przeżywająca natłok ludzi. Zaskakujący tłum na polanie sprawił, że straciłam ochotę aby tam przysiąść na dłużej. Jednak trzeba było zjeść coś ciepłego, dlatego utkwiliśmy w kolejce .... w środku. Widząc rozmiar tych słynnych racuchów zdecydowaliśmy się na jedną porcję. W końcu po półgodzinie oczekiwania na zrealizowanie naszego zamówienia dostaliśmy swój pokaźny talerz. Jakże pięknie to wygląda, prawda? (patrz: fotka) Zanurzyłam swoje sztućce w tym imponującym sosie i moim oczom, po przekrojeniu ciasta ukazał się kolor.....zielony! Normalnie czary! Fioletowy sos, zielony środek! Mój żołądek zbyt głodny, żeby zasilał prawidłowo mózg, albo na odwrót - w każdym razie resztką przytomności stwierdziłam, że tego nie tknę. Ku mojemu przerażeniu Łukasz postanowił .......zjeść wszystko. Reszta wędrówki upłynęła mi na intensywnych przemyśleniach o numerach ratownictwa górskiego, pierwszej pomocy, posiadanych środkach na zatrucia pokarmowe i sposobach reanimacji w nagłych przypadkach! Jakimś cudem udało się to wszystko ominąć i mój Łukasz z uśmiechem na twarzy zakończył całodniową wyprawę. :)  Jak widzicie, nie pozostało mi miejsca na myślenie o tym , aby podziwiać panoramę powyżej schroniska;) A jest co podziwiać! Należący do pasma Wielkiej Raczy szczyt Wielkiej Rycerzowej jest równie piękny krajobrazowo i warty dłuższego zatrzymania się. Chcemy tam wrócić, może inną porą roku. W każdym razie, gdy byliśmy już dużo niżej wizja hamaka wydawała się bezpieczniejsza w kontekście ewentualnej pomocy medycznej. Udało nam się zaszyć w spokojnym zakątku i trochę pobujać. Bezcenne! A zejście - jak już wiecie - było równie wymagające jak wejście. Wszystko to ułożyło nam się w cudownie spędzony dzień, zatrzymany na kadrach filmu.

Ps. Po selekcji okazało się, że mamy dla Was prawie 50 zdjęć. Niesamowite:)

Kliknij w link: Zobacz film pod linkiem 

Hala, My i Mała Rycerzowa 

Widoki przy podejściu
                                                        

Wypłaszczenie 😉
                                                                    
W oddali bacówka pod Rycerzową 
                                                    
Takie oto drzewa łamały się jak zapałki na naszych oczach


Szczęśliwość 
 

Widoki z Hali pod bacówką
                                                    


Chwila na zdjęcia podczas podejścia 
                               
Czas pożegnań
                                                         
Wspomniany przysmak...racuchy😋 Widzicie różnicę?!
                                                
I sos borówkowy 
                                                        
Kącik dla dzieci
                                                                     


Hala
                                                                              
Mała Rycerzowa
                                                                     


Gdzie teraz? 
                                                                    
Już znalazłem 😁
                                                        

 Szczęśliwa Anna 
                                                           
Przy pracy 😏
                                                         
Wymagające zejście a dla innych ciężkie podejście


Chillout
                                                                                
My cali szczęśliwi 

Nasze zejście po zboczeniu ze szlaku
                                                     
Ostatnia polana przy zejściu z Rycerzowej
                                            



"Złodziejska" praktyka LP
                                                
                                           
 W oczekiwaniu na "przysmaki"
                                                        
My na tle Małej Rycerzowej
                                                         
Panorama Małej Rycerzowej i hali poniżej 

Zdobyta Wielka Rycerzowa 

Chwila dla nas
                                                                    
Nie chciałbym tędy wchodzić
                                                             
Relax
                                                                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz