2020/10/10

Pustynia Błędowska

Takie atrakcje z hamaka:)
Łukasz:

Znałem to miejsce i udało mi się tutaj być kilka razy, ale nigdy nie zapuszczałem się głębiej w piaski pustyni. Przypadkiem przejeżdżając tędy z Anną, wjechaliśmy od strony Róży Pustyni, akurat na zachód słońca. Obiecaliśmy sobie tego dnia, że przyjedziemy tutaj ponownie, aby pozwiedzać okoliczne atrakcje. Nie przypuszczałem nawet, że tyle tego dnia doświadczymy.

Wydaje się, że mieliśmy szczęście i zjawiliśmy się odpowiedniego dnia, w odpowiednim czasie. Wracając do historii...po przyjeździe od strony miejscowości Chechło, zostawiliśmy nasz samochód na parkingu i udaliśmy się do pierwszego naszego celu jakim był podest widokowy. Następnie idziemy szukać rzeki Biała Przemsza. Kierujemy się na południe do pasa lasu oddzielającego pustynię północną od południowej. Po chwili zobaczyliśmy kilka osób, które poruszały się konno wzdłuż linii lasu. Miło było zobaczyć zadbane konie, które są w swoim żywiole. Nie przedłużając, idziemy dalej na azymut. Niebo było pochmurne, więc aura nam sprzyjała, lecz było duszno, a piasek i zapadające się stopy przy każdym kroku nie ułatwiały. Trafiliśmy jeszcze na pas piachu po bronach, co skutkowało dodatkowym zmęczeniem. Po jakimś czasie wydawało nam się, że nigdy nie dojdziemy, a pas lasu jest tylko fatamorganą. Jednak dotarliśmy do pierwszego z przystanków. Zachowany bunkier, okazał się śmietniskiem, więc darowaliśmy sobie zwiedzanie jego wnętrza. Przechodzimy las. Według map, powinniśmy przechodzić również rzekę. Tak się jednak nie stało. Przeszliśmy suchą stopą. Dalej w prawo szukając oazy na odpoczynek. Tym miejscem okazała się zadaszona wiata z ławkami. Odpoczęliśmy i zregenerowaliśmy się. Tutaj teoretycznie Biała Przemsza, miała bardzo blisko przepływać, ale z informacji jakie uzyskaliśmy w tym miejscu, dowiadujemy się, że rzeka zanika w piaszczystym podłożu i wypływa dopiero za pustynią. Trochę rozczarowani idziemy szukać na północnej stronie miejsca na hamak. Po krótkiej chwili znajdujemy takowe. Miło było się wyciszyć i tego dnia nie nadwyrężać długą podróżą. Czasami mijali nas amatorzy pustynnych wędrówek i zawsze kończyło się to niemałym zdziwieniem i lekkim uśmiechem. Pomału przywykamy do takiej reakcji. Po kolejnej chwili dostrzegliśmy pustynną burzę. Okazała się ona, grupą 20-30 terenowych samochodów, które przemierzały ją wzdłuż i wszerz. Oddadzą to lepiej poniższe zdjęcia. 

Nasz pobyt zakończył się w momencie pierwszych kropli deszczu i obniżenia temperatury powietrza. Zebraliśmy wszystkie rzeczy i wracamy. Mieliśmy uczucie podobne do tego jak w czasie wejścia na pustynie. Idziemy, widzimy podest widokowy, nawet ludzi na nim, a nam się wydaje, że stoimy w miejscu. I nagle jak z cylindra magika, pojawiają się dwie skrzypaczki i kamerzysta. Nagrywają amatorski teledysk do utworu. Później pojawi się para młoda z fotografem. A na koniec, żeby tego było mało, wpada ekipa filmowa z profesjonalną kamerą i nagrywa czterech śmiałków chodzących po pustyni. Stwierdziliśmy, że tego już za dużo jak na jeden dzień. Pożegnała nas jeszcze pustynia zachodzącym słońcem, a my jej odmachaliśmy. Do zobaczenia. 

 Anna:

Mój pierwszy pobyt na Pustyni Błędowskiej musiał być spektakularny. Zachwyciły mnie te połacie piasku, przywołując wspomnienia ruchomych wydm w Słowińskim Parku Narodowym. Wypadałoby tam również wrócić po latach. Ale póki co mamy w pobliżu to miejsce, które jak się okazuje jest bardzo popularne. Przemierzyliśmy tego dnia spory obszar, jak zawsze z hamakiem gotowym do rozłożenia. Dzień był idealny zarówno na fotograficzne plenery jak również na relaksujące bujanie się. Ale najpierw trzeba było się zmęczyć, więc nabiliśmy kilometrów wędrując również po okalającym pustynię lesie. Poszukiwaliśmy Białej Przemszy, która jak fatamorgana pojawia się i znika. W końcu przystanęliśmy w oazie i wpatrywaliśmy się w miejsce, gdzie powinna być woda. Nie było ;) Pozostało nam poszukanie dwóch odpowiednich drzew z imponującym widokiem na pustynię. Udało się bez problemu - chyba już mamy to we krwi:) Mieliśmy wszystko co niezbędne aby rozkoszować się tym miejscem. Choć jak dla mnie to zawsze mamy .... za mało jedzenia! haha! Mój wiecznie niezaspokojony głód. W każdym razie starczyło nam idealnie do momentu, gdy zaczęło lekko padać. Ale wcześniej ku mojemu zdziwieniu pojawiła się przed nami cała karawana jeepów. Mieliśmy jakby prywatny pokaz off roadowy. Cudnie. Zawsze marzył mi się taki rajd. Może kiedyś się uda. Tego dnia mogłam popatrzeć sobie do woli i zrobić całe mnóstwo zdjęć. Byłam w swoim żywiole a kierowcy mieli również atrakcję w postaci dwóch ludków wiszących na drzewie:)

Kliknij w link: Zapraszamy na film

My na podeście widokowym

Bunkier na horyzoncie 
 
Cudowny bezmiar piasku

Zbliżający się zachód 
                       
I cisza na horyzoncie


Otuleni naszym kocykiem

Pełnia szczęścia

Nicość i my pośrodku 

Bezmiar pustyni



Łukasz wędrowiec 

Anna wędrowniczka 

Panoramy oddają ten bezmiar 

XXI wieczne wielbłądy
                           
Karawana

Jeepy na pustyni 😉



Zachodzące słońce

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz