2020/08/15

Zamek Chojnik samo zło

My z widokiem na wieżę 
Łukasz:

Nigdy nie powinno się lekceważyć przeciwnika, a gardę zawsze powinno mieć się wysoko. Tutaj ewidentnie zlekceważyliśmy konkurenta. W ogóle nieprzygotowani pojechaliśmy pod zamek Chojnik, myśląc bardziej o niedzielnym spacerku w parku, a nie mocnym podejściu w górę bez obietnicy rekompensaty włożonego wysiłku do miejsca i widoków, które mieliśmy zobaczyć. Na samym parkingu zastanawiałem się jeszcze czy czasami nie ubrać sandałów, ponieważ było przeraźliwie gorąco.

Stanęło na zwykłych trampkach i tak z Anną wypuściliśmy się na nie podbitego potwora. Dróżka dochodząca do głównego szlaku w górę nie zapowiadała całego nieszczęścia. Po dotarciu pod kasę i zapłaceniu za wstęp do Karkonoskiego Parku Narodowego zaczęło się żmudne wejście pod górę czerwonym szlakiem. Nie pamiętam ile się naklęliśmy na to całe podejście i jego długość. Nie spodziewaliśmy się tego w ogóle. Jednocześnie myśleliśmy o czekających na nas atrakcjach muzealnych i widokach. Trochę wystawiliśmy się i wyszliśmy na typowych amatorów weekendowych wypraw;) a pogoda nie pomagała. Źródełko Kunegundy i Skalny Grzyb nie zmazało tego wrażenia. Po dotarciu wreszcie na miejsce, wita nas brama zamku gdzie po schodkach do kasy, znowu musieliśmy uiścić kilka złotych na bilety do wnętrza nie zdobytej fortecy. Bilet okazał się również mini mapką całego miejsca, zakreślający w skrócie historię tego zamku. Legenda głosi, że księżniczka Kunegunda, starających się rycerzy o jej rękę wysyłała w pełnej zbroi i konno na mury. Wszyscy ginęli spadając w przepaść, ale jednemu o dziwo udało się, lecz wzgardził ręką księżniczki. Ta ze smutku rzuciła się z zamkowej wieży. Wracając do samego zamku... podsumowując pomieszczenia, które zobaczyliśmy i które są oddane zwiedzającym to wieża, a raczej schody w dół okazały się zamkniętym pomieszczeniem. Reszta obiektów to głównie ściany ruin zamku. Z mieszanymi uczuciami opuściliśmy to miejsce. Nadmienić trzeba, że z wspomnianej wieży rozpościera się piękny widok i tego nie można temu miejscu odebrać. Historia też ujmuje, ale nie oryginalnością na pewno. Powrót w dół okazał się dużo przyjemniejszy.

Anna:

Dzisiaj mieliśmy w planie zobaczyć ten zamek, ale było niemiłosiernie gorąco, więc od początku czułam, że nie będzie wesoło. Widząc, na szczycie góry ruiny zamku, nie przypuszczałam, że będzie wiązało się to z takim wysiłkiem. Jednak las, który pokrywa całe wzgórze, nie pozwala tak myśleć. Wydaje się po prostu łagodnym podejściem.  Natychmiast po dojściu do kas, widać, że będzie zupełnie inaczej. Wspinaczka na górę, okazała się prawdziwym koszmarem, potęgowanym przez upał. Musiałam zatrzymywać się dość często, żeby odnaleźć oddech i ....sens tej wspinaczki. Przecież to nie zdobywanie szczytu górskiego! - mówiłam nie raz, Pomimo tego, było to znacznie bardziej wyczerpujące. Mijający nas ludzie, na pocieszenie, byli równie mocno zmęczeni. Na górze wszyscy ocierali pot z czoła i regulowali oddychanie! Oprócz widoku z wieży nic mnie nie zachwyciło. Wręcz przeciwnie - przerażał tłum, który bez kontroli liczbowej szturmował wejście po krętych schodach. W obecnych czasach to miejsce jest przykładem, gdzie nie zachowuje się żadnych! środków ostrożności. Zdecydowanie nie polecam wybierać się tam w lecie. Schodząc zdaliśmy sobie sprawę, że chętnie zamienilibyśmy to na zdobycie kolejnego szczytu. No cóż!

My na początku drogi 

Brama a na górze kasa biletowa 

Panoramy z wieży




Źródło Kunegundy


Wieża, najładniejsza, a zarazem najlepiej zachowana część zamku z widokiem na cztery strony świata 


Okalający zamek mur obronny
             
Tu można przeczytać krótką historię o zamku 
                                                
Motylek :)
                                                          
Tyle zostało ze sklepienia sal 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz