2020/08/11

Wysoka Kopa - Korona Gór Polskich - DPG

My - w miejscu, które nas zachwyciło

Czas wypraw, czas wycieczek, czas relaksu i odpoczynku fizycznego, czyli czas zacząć. Pierwsze nasze kroki skierowaliśmy na Kopę koło Szklarskiej Poręby. Mamy szlak pod nosem, ale chcieliśmy iść dłuższą i zarazem bardziej urokliwą trasą. Chcieliśmy zacząć z wysokiego "Z" jak z Zakrętu Śmierci. I to tam właśnie rozpoczynamy dzisiejszą przygodę. Wita nas tutaj kilkunastu śmiałków. Zakręt Śmierci nie wziął się znikąd. Ma swoją tragiczną historię już zapoczątkowaną po II Wojnie Światowej. Natomiast przed wojną miał posłużyć strategicznemu zyskaniu na czasie poprzez jego wysadzenie. Plan nie został zrealizowany, a my możemy zacząć z tego miejsca idąc żółtym szlakiem w stronę Wysokiego Kamienia. Podejście jest najłatwiejsze z dostępnych, co w tym skwarze daje nam większe szanse na jego skończenie. Dodatkowo mamy las, który osłania nas przed żarem z nieba. Mijamy skałę Mnich i Czarną Górę. Tego typu skały mamy rozsiane wszędzie po Szklarskiej Porębie. Dochodzimy do czerwonego szlaku, który okazuje się bardziej wymagający i który przynajmniej w tej części, którą widzieliśmy jest zdecydowanie bardziej odsłonięty. Już dostrzegliśmy nasz przystanek - Schronisko Wysoki Kamień - schronisko, które ma charakterystyczną wysoką wieże. Z tego co się dowiaduję - nieukończoną od bardzo dawna, ale zbudowaną przez jednego człowieka. Wszelkie zabudowania sam odtworzył i może z tego względu to tak długo trwa. Mamy do dyspozycji punkty widokowe: od szlaku na skałce, obok wieży i obok schroniska. W schronisku można coś przekąsić, zjeść świeży jabłecznik i wypić zimne czeskie piwo. Miejsce dość mocno oblegane przez turystów, rowerzystów i wycieczki dzieci kolonijnych. To i wiele innych atrakcji można zobaczyć w sierpniu ;) Wychodzimy ze schroniska i kierujemy się prostym jak strzała szlakiem w stronę Wysokiej Kopy. Mijamy większe skałki, na które co jakiś czas się natykamy. 
Napotykamy również tablicę "Wędrówki z fraszką", która przypomina postać niezwykle twórczą, czyli Jana Sztaudyngera. Ten pisarz i wybitny poeta spędził kilka lat właśnie w Szklarskiej Porębie. Dom utracił z powodu absurdalnego PRL-skiego przepisu, według którego obywatel nie mógł posiadać więcej niż jedno mieszkanie. Na tablicy możemy przeczytać kilka jego wierszy. Jest to miłe zaskoczenie, gdyż tak wielki człowiek wydaje się obecnie rzadko przypominany.  A przecież napisał kilka tysięcy fraszek! Takie miejsca pamięci o wybitnym człowieku, można spotkać w kilkunastu miejscach w mieście - Anna pozwoliła sobie na literacką dygresję ;)
Analizując nasz szlak, wiedziałem że będziemy mijać "jakąś kopalnię". I nawet zeszliśmy ze szlaku, aby bardziej się temu opuszczonemu miejscu przyjrzeć, ale nie spodziewaliśmy się takiego miejsca. Góra, która tu kiedyś była, została wydrążona i wyeksploatowana co spowodowało, że sama obniżyła się o kilka metrów za sprawą człowieka. Wykop został otwarty na północno-wschodnią stronę góry, dzięki któremu możemy podziwiać okoliczne miejscowości i lasy. Od drugiej strony widzimy całą Szklarską ze szczytami i lasami Polany Jakuszyckiej. Widok szczególnie Annę powalił. Była oszołomiona tym miejscem, tymi kolorami i tym spektaklem światła i cieni, który natura nam sprezentowała. Wyprzedzając fakty, wracając nie mogliśmy ominąć tego miejsca i zobaczyć go jeszcze raz już w świetle pomału zachodzącego słońca. Wracając do samej chronologii wydarzeń, obeszliśmy kopalnię i idąc dalej drogą, doszliśmy do miejsca, gdzie szlak czerwony łączy się z naszą drogą. Skręciliśmy w lewo na szlak i zaraz z niego zeszliśmy, aby nieoznakowaną dróżką piąć się do góry na szczyt naszego celu. Z daleka ta droga wydawała się cięższa, ale jak już się nią wchodzi to już tak źle nie wygląda. Po kilkunastu minutach doszliśmy do kupki usypanych kamieni z tabliczką na drzewie - Wysoka Kopa 1126m n.p.m. Cel osiągnięty, a my szczęśliwi, celebrowaliśmy tę chwilę. Pora wracać ;( Po dłuższej chwili w kopalni, przywitały nas burzowe chmury, które zaczęły się szybko zbliżać i co jakiś czas było słychać grzmoty zmieniającej się aury. Koncepcja powrotu została zmieniona na awaryjną, z szybkim powrotem do bezpiecznej przystani. Szliśmy utwardzoną drogą rowerową oglądając się za siebie. Odwiedziliśmy schron turystyczny i dla odmiany niepozorny bunkier, gdzie kiedyś trzymali środki wybuchowe dla odkrywki. Doszliśmy do niebieskiego szlaku i idąc dalej w dół, bardziej spokojni, skończyliśmy naszą przygodę.   

Początek tego dnia wspominam, jako wyjątkowo ciężki. Upał od rana był nie do zniesienia. Zaplanowaliśmy wyprawę na cały dzień i nie brałam pod uwagi innej opcji. Niestety chodzenie po górach w takim skwarze to zdecydowanie mniejsza przyjemność. Pierwsze kroki były najtrudniejsze. Jak widać na zdjęciu, była potrzebne wsparcie Łukasza, choć wzniesienie nie należy do trudnych. Z biegiem czasu, organizm się przystosował, ale również duża w tym zasługa lasu, którym mogliśmy podążać na szczyt. I faktycznie, niespodziewany widok po kopalni odkrywkowej zupełnie mnie powalił. Siedziałam wpatrując się w bezkres i prawdę mówiąc, zdobycie szczytu przestało być istotne. Zrobiłam tam mnóstwo ujęć, aby zachować te wyjątkowe chwile na zawsze. Nawet przyjeżdżając tam ponownie, zastaniemy inny krajobraz z innym światłem. Wtedy - moment był niepowtarzalny a widok zjawiskowy. To zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam.  


Kliknij w link: Film z trasy


Czyż nie wygląda to jak krajobraz z innej planety?;)

Możliwe, że ostatni moment aby zobaczyć taki kanion w tym miejscu!!


Ujęć było mnóstwo :)



Schronisko bez ciasteczka to jak zdobycie szczytu bez zdjęcia ;) 

W sytuacjach kryzysowych mam takie wsparcie :)




Schronisko Wysoki Kamień w szczycie sezonu




Wszędzie na trasie usiane są tego typu skałki




Tęgie miny :)


Kopalnia kwarcu



Szczęście w uśmiechu :)

Zapatrzeni w przyszłość

Szlakiem Sztaundyngera "Wędrówki z fraszką"

Nasza trasa

4 komentarze: