2020/07/25

Z Barankiem na barana na Baranią Górę

"Wysiłek fizyczny i psychiczny jest tak duży, że zwykło się alpinizm określać jako sztukę cierpienia.
W istocie, aby osiągnąć cokolwiek w górach, należy pogodzić się ze wszelką ludzką nędzą i bólem"
W. Kurtyka
Bycie ze sobą w takich miejscach jest piękne :)

Przytaczam na początek ten piękny cytat, gdyż myślę, że odnosi się dobrze do mojego doświadczenia z Baranią. Ból był i nie tylko fizyczny.
A teraz już nasza relacja:
Tym razem nasza wycieczka w góry miała być inna niż wszystkie do tej pory. Szlak niebieski na Baranią Górę był niezapomniany z dwóch względów. Po pierwsze Ania była wcześniej na tym szlaku, znała jej tajemnice i od teraz ona stała się przewodnikiem a ja turystą. Po drugie była to wyprawa nostalgiczna w przeszłość, tą prawdziwą nie do końca szczęśliwą. Idziemy wzdłuż rzeki. Towarzyszy nam jej szum i gdzieniegdzie cień pobliskich drzew. Mijamy niezapomnianą ławeczkę, kaskady, Skały Grzybowe, wodospad Kaskada Rodła. Od tego punktu mniej więcej zaczyna się uciążliwe wejście w górę. Szlak moim zdaniem nie jest stromy i wymagający, ale trzeba zrobić te 760m w górę. Anna może mieć inne zdanie na ten temat.  - Oj, tak! Anna ma inne zdanie :) Ten szlak nie należy do stromych, ale wymaga odpowiedniej kondycji na podejściu. Poradziłam sobie, jak zwykle w swoim tempie :) Dla mnie ważne jest, że teraz wspólnie przemierzamy trasy, które wcześniej, gdzieś daleko w przeszłości przemierzaliśmy jako dzieci. Doświadczamy wspólnie piękna przyrody i czerpiemy inspiracje z wędrówek.
A Łukasz relacjonuje dalej: Pamiętam, że w pewnym momencie Ania powiedziała do mnie "po raz pierwszy widzę jak się spociłeś". O czymś to musi świadczyć ;) Sporą tego dnia mieliśmy konkurencję. I turystów. I rowerzystów, którzy nam przecinali drogę. Czasami można spotkać nawet miłych ludzi którzy jak my chcą wejść na "Baranią ". Z mapą w ręku analizują drogę i zastanawiają się ile jeszcze do szczytu. W pewnym momencie wychodzimy na półotwartą przestrzeń, a słońce niemiłosierne daje o sobie znać. Dawno już zapomnieliśmy o szumiącej rzece, która nas przywitała na szlaku, ale teraz witają nas co jakiś czas strumyki, w których można się ochłodzić. Wchodzimy zboczem do góry dochodząc do punktu widokowego. Wchodzimy wyżej i wyżej, aż za zakręt za którym wyłania się ponownie otwarta przestrzeń. Tym razem już przestrzeń ze znajomym widokiem -  Malinowa Skała i wieża na Skrzycznem. Czujemy, że zbliża się koniec naszej wędrówki do góry. Przywitała nas wieża widokowa, jagody na krzaczkach i ogrom ludzi rozsianych wokół. Jak na nas to trochę za tłoczno i gwarno na tej Baraniej. Zdjęcie baranka na barana na Baraniej a pomiędzy moimi nogami wieża widokowa. Wszystko się zgadza :) Spotkany znajomy ze szlaku, dał nam do myślenia i zmienił nam plany powrotu. Pierwotnie mieliśmy schodzić przez Magurki Wiślane i Gawlas, ale doszliśmy do porozumienia i udaliśmy się do schroniska pod Baranią Górą. Chcieliśmy zobaczyć to miejsce no i oczywiście sprawdzić menu. Szlak w późniejszym etapie okazał się bardzo nieprzyjemny. Średniej wielkości kamyki nadwyrężają nasze stawy i mięśnie. Trzeba się ciągle pilnować, aby niczego nie zwichnąć, co udało się w połowiczny sposób. To było potworne, wymagające nieustannej czujności, godzinne zejście - dodaje Ania. Po dotarciu do schroniska i odczekaniu przy okienku od wydawania posiłków, udało się delektować pierogami na werandzie z ładnym widokiem. Do szczęścia brakowało nam lodów i czeskiego piwa. To miejsce miło nas zaskoczyło, ale nie wypoczęliśmy i nie zrelaksowaliśmy się. Do pełni szczęścia brakuje nam hamaku. Idziemy chwilę czerwonym szlakiem i skręcamy w prawo w pierwszą odnogę chyba szlaku rowerowego. Teraz jednocześnie schodzimy do naszego niebieskiego szlaku, szukamy dobrego miejsca na relaks i próbujemy się nie zgubić w gąszczu dróg. W pewnym miejscu powyżej naszej drogi znajdujemy takie miejsce. Przecinka daje nam piękny widok w dół, a rowerzyści przejeżdżający poniżej nie kryją zdziwienia i zafascynowania naszym hamakiem. Godzina w hamaku daje nam czas na odpoczynek. Pomału słońce zachodzi i nie możemy dłużej zwlekać. Schodząc marzymy o dłuższym wypadzie, już tylko na hamak. 

 Ps. Materiał zdjęciowy był wyjątkowo bogaty. Długo zastanawiałam się, które zdjęcia wybrać, bo naprawdę dużo dobrych udało nam się wykonać. Ale zdaję sobie sprawę, że wybór pod relację wymaga selekcji:)

Zaduma !
Skały Grzybowe
Las zachwyca !
Panoramy Łukasza :)
W punkcie widokowym
Nieodłączna część wizerunku:)
Uśmiech mówi wszystko ;)
Panoramy z platformy widokowej
Schronisko Przysłop ma świetne pierożki :)
I lody ;)
Schronisko Przysłop w całej okazałości
Miejsce na hamaczek:)
Droga z hamaku
Uwieczniamy kwiaty
Ostatnia przystań
Punkt widokowy
Zawsze na bieżąco;)
Widok z góry ;)
Droga przez mękę!
:)

Nasz ślad

2 komentarze: