2020/07/03

Wielki Stożek

Na pięknym szlaku :)

Kontynuujemy z Anną, cykl wyjść w góry w wątpliwych warunkach. Z jednej strony pogoda daje nam odetchnąć od słońca, duchoty i udaru, a z drugiej widoki mogą być niewspółmiernie mało ujmujące na szczycie do wysiłku włożonego w jego zdobycie. I tak miało być i tym razem na Wielkim Stożku. W ogóle historia samego pomysłu na wejście na niego jest długa i o tym może nieco powiedzieć Anna:
Pamiętałam, że kiedyś tam już wchodziłam, ale to było zbyt dawno, żeby odtworzyć z pamięci coś więcej. Chciałam zdobyć ten szczyt teraz, razem z Łukaszem. Jedyne co sobie przypominam, to strome podejście, które już wtedy mnie zmęczyło. Szykowałam się zatem na wymagający szlak, przynajmniej w jego części. I tak też było - strasznie się zmęczyłam. Ale jak widzicie na zdjęciu, jak już pokonałam to podejście, to uśmiech zadowolenia i satysfakcji przesłonił wyczerpanie. W tym miejscu jeszcze była dobra widoczność, więc udało się zrobić dobrej jakości zdjęcia. Za kilkanaście minut szczyt spowiła niesamowita mgła. Też udało się ją zatrzymać w kadrze :) Myślę, że na długo zapamiętam ten moment, gdy wchodziliśmy w całkowicie pokryty mgłą las, schodząc ze schroniska. Piękne doświadczenie tajemniczej przyrody. Pewnego niepokoju. Elektryzującego. Prawdę mówiąc, wtedy przestało zależeć mi na widokach, bo chłonęłam stąpanie we mgle. I żadnych ludzi mijających nas. Fascynujące!
Na temat schroniska nie będę się wypowiadać więcej, niż to co poniżej, bo szkoda psuć nastrój!

Kilkanaście lat później przypomnieliśmy sobie o tym szlaku stołując się w pobliskiej karczmie u Karola - miejsce, które Anna odwiedza od lat - i zaplanowaliśmy wyprawę. Gdy po jakimś czasie wróciliśmy mieliśmy już plan... A więc po przybyciu do Wisły Głębce i minięciu historycznego już wiaduktu kolejowego, jedziemy na parking. Parking kosztował nas 10 zł za cały dzień. Pan, nieszkodliwy, uświadomił nas, że jeśli pojedziemy dalej to może czekać na nas kolejka krzesełkowa. Nie skorzystaliśmy z tej wątpliwej przyjemności wjechania, zamiast wejścia na szczyt. Wchodzimy zielonym szlakiem w przyjemnym chłodku. Czasami mamy ciekawe pomysły i oryginalne zachowania. Składamy to na karb coraz wyższej wysokości na którą wchodzimy ;) Nieco poniżej schroniska jest bardziej wymagające miejsce w porównaniu do całego szlaku. To miejsce to mocno nachylona szeroka ścieżka z luźnym podłożem. Na wysokości ok. 900m n.p.m. zaczynamy wchodzić w niską chmurę lub rozrzedzoną mgłę. Po paru chwilach jesteśmy koło Schroniska Stożek. Anna od razu zaczyna robić zdjęcia swoim Cannonem, aby móc wykorzystać szybko zmieniającą się pogodę. Schronisko z zewnątrz ładnie się prezentuje, gorzej jest w środku. Nic się nie zmieniło od lat. Anna ma wrażenie że tutaj zatrzymał się czas, ale w tym negatywnym znaczeniu tego słowa. Talerze dość wysłużone z napisem "Społem". Sztućce, które swoją świetność mają już dawno za sobą. Ceny natomiast futurystyczne ... 9zl za 1,5 litra wody to już kosmos. Nie chcąc ryzykować kupiliśmy dwie porcje naleśników z serem. Na pewno ich tam nie smażyli. Sam robię według Anny wyśmienite naleśniki, więc daje mi to mandat to odróżnienia smażonych od odgrzewanych. Ser już lekko kwaśny i dość miałki. Zakładam, że odgrzewano całe danie w mikrofalówce. Anna spasowała po pierwszym kęsie - groziło sensacjami żołądkowymi:( Ja  zjadłem, ale zdecydowanie nie polecamy tam się stołować. Uciekamy z tego miejsca. Kolejny cel to Kyrkawica 973m n.p.m. i Kiczory 990m n.p.m. Widoki zakładamy, że piękne, ale nam chmura przesłoniła cały pejzaż. Na Przełęczy Łęczecko zmieniamy szlak na niebieski. Po minięciu nawet ładnej polany wchodzimy na drogę asfaltową i trzymając się jej już do końca wracamy do samochodu.




Schronisko, które tylko z zewnątrz ma klimat


Poławiaczka mgieł ;)

Wygląda lepiej niż smakuje ;(


Na barana - mój sposób na góry ;)



Wyśmienity obiad w Karczmie u Karola!


Mgła na szczycie i my :)



Takie powinny być widoki, a jakie były to widzicie;)


Kliknij w link: Zobacz przebieg trasy

Nasz ślad

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz