Ptactwa co nie miara |
Znajomy Anny dał nam namiary na miejsce, o którym wcześniej nic nie wiedzieliśmy oprócz tego, że jest to dobry wypad na "niedzielny spacer". Dobrym prognostykiem był czekający na nas miejscowy kot, który chciał się z nami przywitać. Po całej tej kurtuazji, wsiedliśmy do samochodu i w drogę ku przygodzie! Ku naszemu zdziwieniu był to rezerwat przyrody z dzikim ptactwem i ich miejscem lęgowym. Rezerwat składa się z kilku pięknych jezior położonych w lesie, wież widokowych i kilku dodatkowych atrakcji. Ze względu na czas, w którym się zjawiliśmy, był zakaz wstępu w niektóre rejony jeziora ponieważ był czas lęgu i nie było możliwości obejścia zbiorników. Główna droga prowadzi nas między jeziorami i już na początku przywitał nas łabędź z "brzydkim kaczątkiem" jak również dzikie kaczki. Przyzwyczajone były do widoku człowieka i łatwego pożywienia. Idąc dalej dochodzimy do wieży widokowej. Anna oczywiście nie mogła się oprzeć widokom i uwieczniała je bez opamiętania. Mojej osobie przyszło zrobić nam selfie. Po tym "krótkim" przerywniku należy wrócić do punktu wejścia do rezerwatu i odwiedzić w kolejności wieżę obserwacyjną, stary dąb Sobieskiego oraz popadający w ruinę historyczny Dworek Myśliwego. Na końcu naszej przygody w tym miejscu pożegnał nas przepełzający przez drogę zaskroniec. Kolejnym punktem było miasteczko Rudy, ale wcześniej zatrzymaliśmy się w Gospodzie Spyrówka, o której opowie wam Anna.
Wnętrze tego miejsca ma klimat dawnych kuchni z różnorodnymi kredensami, naczyniami i ....pianinem.
Barszcz z uszkami od razu wpadł mi w oko w karcie dań. Poczułam klimat wigilijny;) Dań wegetariańskich niezbyt wiele, ale można nadrobić deserem. Byliśmy jedynymi gośćmi, którzy wybrali miejsce wewnątrz, w związku z czym mogliśmy się nacieszyć ciszą i spokojem.
Zdecydowanie warto tutaj zatrzymać się na dobre jedzonko. Choć śląska muzyka z głośników raniła nasze uszy. Jakże to nie pasuje do tego pianina!!!
"Brzydkie" kaczątko :) |
Dąb Sobieskiego |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz