2020/06/12

Malinowy szlak

Tak mniej więcej przebiega

Plan był ambitny... Kupić oscypki, później z Przełęczy Salmopolskiej dojść czerwonym szlakiem do Malinowskiej Skały, przez Malinów i Przełęcz pod Malinowem, poszukać miejsca na hamaczek i po odpoczywać, poczytać i nasycić się górami :) Pierwszy etap czyli zakup i skonsumowanie oscypków wyszło nam pięknie. Starszy Pan jeszcze nasz pouczył jakie są najlepsze i w drogę. Pogoda była wymarzona... Lekkie chmurki, deszczyk, prawdopodobne burze (co w górach jest niewskazane), ale nie zrażeni jednak poszliśmy. Wejście na Malinówkę nie należy do przyjemnych. Ciągłe nachylenie nie daje wytchnienia, a zmieniająca się pogoda już dała się nam we znaki. Obiecany deszcz i burze przerodziły się w duchotę i słońce. Skwar i buczenie w zaroślach nie pomagało. Po wejściu i przymierzaniu się do zejścia przy jaskini, okazało się że większość turystów wybrała prostszą drogę z prawej strony u podnóża Malinówki. Trzymając się czerwonego szlaku, mijamy krzyżówkę szlaku z niebieskim. Przy kolejnym, mamy mocne podejście pod Malinową. Ciężko się wchodzi po kamienistej drodze w pełnym słońcu i pewnie ciężko będzie się schodziło po luźnym podłożu. Po dotarciu na Malinowską Skałę, oczom naszym ukazała się przepiękna panorama na Skrzyczne, Żywiec i jego jezioro oraz Magórki. Zdjęcia na skałę nie mogliśmy pominąć, a jedzenie przygotowanego prowiantu to w tej scenerii prawdziwa przyjemność. Po odpoczynku i nabraniu sił, wracamy szukając wymarzonego miejsca. Okazało się, że takowe znaleźliśmy już prawie na szczycie Malinówki. Sceneria wymarzona. Hamak nad stromym lekko zalesionym zboczu z piękną panoramą. Wymarzone! Śmiem twierdzić, że jedno z lepszych miejsc w jakim byliśmy na hamaku. Odpoczynku, podziwianiu widoków i czytaniu książek nie byłoby końca, gdyby nie grzmoty nadchodzącej burzy w oddali i pierwsze krople deszczu. W szybkim tempie zwinęliśmy obóz i znowu w pełnym słońcu wróciliśmy na Przełęcz Salmopolską :(
Jak wiadomo góry i podziwianie widoków idą w parze z apetytem, więc rekompensując sobie żarty Matki Natury z nas, pojechaliśmy do Wisły na pyszny obiad do restauracji tylko Annie znanej i obmyślaliśmy kolejną wyprawę z pobliskiego szlaku.


Widząc to podejście z dołu myślałam, że tam umrę!

Hamak z idealnym widokiem :)



Łukasz zdobywca :)



Uwielbiam to zdjęcie :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz