Pogoda tego dnia od samego początku nas nie rozpieszczała, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy wspólnie z Anną, co nas czeka dzisiejszego dnia.
Dużo było mgieł i lekkiego kapuśniaczka, który mógł nas zmoczyć podczas długiego wędrowania. Nie zraziło nas to w ogóle, a bardziej zmobilizowało do wyjścia, kierując się zasadą - im brzydsza pogoda tym mniej ludzi na szlaku i tym lepszy kontakt z naturą. Plan był prosty...dojść na Klimczok z Brennej, odwiedzając Chatę Wuja Toma.